Małgorzata Maj zadebiutowała na rynku literackim w 2013 roku zabawną i filuterną powieścią \”Weronika zmienia zdanie\”, która została bardzo dobrze przyjęta szczególnie przez żeńskie grono czytelników. Nie trzeba było zatem długo czekać na kolejną historię spisaną piórem kołobrzeskiej dziennikarki. Druga powieść w jej dorobku nosi tytuł \”A nawet mężczyzna\” i wydaje się być jeszcze bardziej przewrotna od poprzedniczki, a na dodatek świetnie wpisuje się w ostatnie debaty na temat gender.
Wojtek jest młodym okulistą, który postanowił przenieść się do Kołobrzegu. Nie zdążył się jeszcze zadomowić, gdy poznał Gizelę i gromadkę jej przyjaciół. Dziewczyna (po przejściach) wpadła mu w oko, jak się okazuje ze wzajemnością. I w zasadzie nic nie mogłoby stanąć na przeszkodzie tej dwójce, gdyby nie to, że z dwojga zrobiło się szybciutko troje… i nie mówię tu o cudzie narodzin…
Nie sposób nie zauważyć podobieństwa stylu i języka książki \”A nawet mężczyzna\” do bezwstydnych \”Wilgotnych miejsc\”. Oczywiście Maj jest bardziej subtelna w swoich opisach, nie zmienia to jednak faktu, że przywołuje wiele z tego o czym większość wstydzi się mówić. Nie unika też tematów trudnych, uznawanych za lęki, czy też fobie społeczne. Ba! Ona je oswaja, okiełznuje i, co najważniejsze, ukazuje w wesołym, jaskrawym i nieco prześmiewczym świetle.
Bohaterowie książek Maj są barwni niczym postaci z filmów Almodovara. Autorce brakuje jedynie umiejętności kreowania skrajnych charakterów. Wojciech, Gizela, Kasia… są do siebie bardzo podobni. Posługują się podobnym kodem językowym, bawią ich te same dowcipy i rozumieją się prawie bez słów. Dla jednych będzie to wada dla innych zaleta. Pewne jest jednak to, że Małgorzata Maj stworzyła \”A nawet mężczyzna\” po to, by dać czytelnikom chwile pełne radości, optymizmu i relaksu. Przez jej powieść można się dosłownie prześlizgnąć. Dzięki temu, lektura ta idealnie sprawdzi się na wakacjach. A przez to, że fabuła książki rozwija się dość leniwie i autorka wprowadziła do niej masę scen-ozdobników, nie ma obaw o to, że czytelnik zgubi się w rozwoju historii, kiedy tylko odłoży na chwilę książkę.
Powieść zawiedzie natomiast tych, dla których najważniejsza jest historia. Pisarka, bowiem znana jest z zamiłowania do gimnastyki językowej, dlatego też jej opowieści cieszą szczególnie poszukiwaczy neologizmów oraz dziwnych powiedzonek, które solidnie okraszają fabułę prezentowaną na kartkach książki. Nie brakuje więc tego także w jej najnowszej powieści.
Podczas lektury czytelnicy będą mogli poznać Kołobrzeg od podszewki, dlatego też książka jest idealnym wyborem, dla wszystkich kołobrzeskich urlopowiczów oraz mieszkańców tego pięknego miasta. Czyż nie cudownie jest móc pospacerować ulicami, którymi chadzali bohaterowie literaccy?
Łucja Wczugo