\”Nie jesteś sobą\” to film zekranizowany na podstawie powieści Michelle Wildgen – \”You\’re Not Sou\” (niestety nie wydanej u nas nad czym ubolewam). Porusza on temat choroby, miłości oraz próbie pogodzenia się z tym, co ma nadejść. Wiem, że to brzmi schematycznie, trochę nawet takie jest, ale ginie w mocy przekazu i wspaniałej grze aktorskiej.
Do pewnego momentu życie Kate (Hilary Swank) jest jak z bajki: piękny dom, oddany i kochający mąż Evan (Josh Duhamel), grono przyjaciółek i kariera uznanej pianistki. W dniu swoich 35-tych urodzin podczas grania dla swoich gości zauważa niepokojące drżenie dłoni, gdy udaje się do lekarza diagnoza brzmi jak wyrok. Kobieta choruje na ASL (stwardnienie zanikowe boczne). Początkowo opieką zajmuje się Evan, ale po paru miesiącach Kate decyduje się na zatrudnienie opiekunki. Ostateczny wybór pada na Bec (Emmy Rossum), trochę roztrzepaną, wulgarną i mającą własne problemy, studentkę. Na pierwszy rzut oka młoda kobieta niezbyt się nadaje do tej roli, ale z każdym dniem coś w relacji dwóch zupełnie różnych kobiet coś się zmienia.
Scenariusz okazuje się ciekawy i przemyślany. Słodko – gorzkie ukazanie miłości do samego końca, rodzącej się przyjaźni w cieniu śmierci i co najważniejsze ? przejmujący obraz kobiety, która musi pogodzić się z tym, że z każdym dniem będzie potrzebowała coraz bardziej pomocy przy najzwyklejszych czynnościach, że straci władzę nad swoim ciałem, a jej życie ulegnie całkowitej zmianie. Łatwo domyślić się niektórych rzeczy (przemiana Bec, rozwój relacji Bec – Tom czy też trudność pogodzenia się Evana z nieuleczalną chorobą żony), niemniej w żadnym wypadku nie ujmuje to nic filmowi. Ekranizacja pozbawiona jest sztuczności czy naciąganych scen, wszystko zostało przedstawione realnie i w odpowiednich proporcjach.
Zachwycona jestem tym, jak aktorzy wczuli się w role. Swank jako Kate mnie urzekła, z bolesną szczegółowością i w sposób naturalny pokazuje przebieg choroby, a zapewne nie jest to łatwe, począwszy od paraliżu rąk i nóg, a ostatecznie mięśni gardła. Aktorka wcieliła się w rolę trudną do odegrania, ale w moim odczuciu poradziła sobie z nią pierwszorzędnie, nie tylko pod względem ruchów i pokazywania co choroba robi z człowiekiem, ale i przekazem emocji. Jest taka autentyczna, do bólu prawdziwa. To głównie na niej skupiłam się w trakcie oglądania ekranizacji, ale dobra gra Mike Dolye?a oraz Emmy Rossum nie umknęła mojej uwadze. Już dawno nie widziałam tak dobrej i dopasowanej obsady do poszczególnych ról.
Zupełnie nie byłam gotowa na to co zaserwował mi reżyser i sami aktorzy, a szczególnie Swank. Przez dziewięćdziesiąt osiem minut nie byłam w stanie oderwać się od laptopa, z zapartym tchem oglądałam kolejne sceny i wraz z aktorami przeżywałam emocje. Szczególnie mocno trafiło do mnie w jaki rzetelny i obrazowy sposób Hilary jako Kate ukazała jak trudno jest przyjmować pomoc w czynnościach intymnych (mycie, podcieranie, ubieranie, karmienie), jakie to straszne, zwłaszcza dla kogoś kto jeszcze niedawno był całkowicie sprawny i samodzielny. Ktoś kto kocha uważa pomoc za coś naturalnego, ale naprawdę trudno jest zrozumieć pod tym względem uczucia osoby potrzebującej. Jej bezsilności, złości na swoje ograniczenia i poczucia wstydu. \”Nie jesteś sobą\” mnie poruszyło i uderzyło w najgłębsze zakamarki serca, z pewnością długo o nim nie zapomnę i jeszcze nie raz będę do niego wracać.
Reasumując, George C. Wolfe wyreżyserował dramat o śmierci i przemijaniu, o przyjaźni i miłości. Film zapada w pamięć i jest godny polecenia miłośnikom tego gatunku. Niesamowita gra aktorska, moc emocji i przekaz, który ze sobą niesie sprawia, że to jeden z lepszych produkcji jaką było mi dane oglądać, a trochę ich na swoim koncie mam.