Autor wspomina swoją długą znajomość z Marquezem, od przypadkowej uwagi o niepasującym do reszty, rozdziale, zaskarbił sobie szacunek pisarza, od tej chwili miał być jednym z pierwszych czytelników, jego rękopisów, a znajomość, weszła na poziom przyjaźni. Wspólne podróże – wspaniale jest opisana wycieczka do Związku Radzieckiego, już po śmierci Stalina. Autor opisuje fascynację Marqueza, to jak oglądanie Stalina – jeszcze zabalsamowanego – jak Lenin, przełożyło się na prozę, jak dyktator w Jesieni patriarchy, dostał delikatne dłonie Stalina, które tak Noblistę zaintrygowały. Nic dziwnego, człowiek, który zabijał miliony ludzi i delikatne dłonie, to jakiś paradoks.
Ta książka jest wspaniałym spotkaniem z Marquezem, jako z człowiekiem, zagubionym, szukającym swojej drogi, który dzięki Nagrodzie Nobla wszedł do kanonu literatury. Bardzo wzruszająca jest ta opowieść, czytanie o tak wybitnej osobie, która odeszła, a przecież dzięki swojej twórczości wciąż żyje. Ta książka pełna jest fragmentów wzruszających, ale też skrzących się dobrym humorem, bo Marqueza otaczał taki tłum ludzi, że bystry obserwator, może zebrać te historyjki i z realizmem opisać, a już rozbawi czytelnika.
Mendoza, operuje wspaniale, stylem, językiem, dzieli się tym co Marquez wniósł do jego życia, bez pychy, bez przechwałek, dzieli się – ot najnormalniej w świecie. I za to jestem mu wdzięczna. Cieszę się, że ta książka powstała, mam nadzieję, że więcej osób dzięki temu pozna Marqueza i przestanie on być taki elitarny, że szersze grono czytelników pozna, wspaniałe światy stworzone przez Marqueza.
Ta książka, te wspomnienia są doskonałym uzupełnieniem twórczości Marqueza, inspirują do poznania, czy też przypomnienia sobie jego twórczości, porównania Marqueza do Marqueza-pisarza.
Fantastyczna książka, ze wszech miar godna polecenia!!