Dwie wieże, ponieważ, wbrew obiegowym opiniom Władca Pierścieni, nie jest trylogią, a jedną integralną książką, przez wydawców podzielonym na zwyczajowe trzy tomy, zaczynają się tuż po zakończeniu akcji Bractwa Pierścienia. Tytuł zarysowuje nam główny akcent tej części. Bractwo Pierścienia się rozpadło. Gandalf poległ w Morii, a początek Dwóch wież to śmierć Boromira, odejście Sama i Froda oraz uprowadzenie Merry`ego i Pipina przez Uruk-hai – okrutnych sług zdradzieckiego Sarumana. Jako, że siedzibą Sarumana jest Isengard z wieżą Orthankiem, a Sauron zarządza z wyżyn Barad-dur, to akcja tego tomu koncentruje się wokół działań władców tych wież, ich sojuszu. Mamy tu akcję prowadzoną kilkutorowo. Z jednej strony mamy Merry`go i Pippina którzy zawędrowali do Fangornu, Aragorn, Legolas Gimli przemierzają stepy Rohanu, a Frodo z Samem zmierzają – wraz z Gollumem – w stronę Czarnej Bramy. W tej części dużo się dzieje, pojawiają się nowi fantastyczni bohaterowie, a walka dobra ze złem nabiera pikanterii.
Ekranizacja Dwóch wież nie należy do moich ulubionych, gdyby nie Enty, chyba bym do niej nie wracała, natomiast z każdym kolejnym czytaniem nabieram coraz większej sympatii do tej części książkowych opisów wojny o pierścień. W tym tomie bardziej w oczy rzuciło mi się nowe tłumaczenie i na początku mnie to dekoncentrowało, później przywykłam i spokojnie smakowałam słowa. Które tłumaczenie jest lepsze, wierniejsze… nie wiem, nie czytałam w oryginale, więc ciężko mi stwierdzić.
Jestem jednak zachwycona wydanie. Urzeka mnie wszystko, cena jest naprawdę przystępna (19 zł), nie musimy kupować całości od razu, więc zarzut kosztowności dzieł Tolkiena odpada. Wydana jest dobrze i nawet czytanie na wyjeździe (nad wodą, zatłoczony pociąg), nie odbiło się negatywnie na wyglądzie tomu. Dla mnie super? Muszę sobie dawkować tę przygodę, bo inaczej już bym rzuciła się na Powrót króla, ale spokojnie i tak pewnie długo nie wytrzymam.
Katarzyna Mastalerczyk