\”Venla\” to ostatni tom intrygującej trylogii o zaginionych
dziewczętach z fińskiego miasteczka Palokaski. Co łączy ze sobą wszystkie
sprawy i czy ktokolwiek mógłby spodziewać się takiego zakończenia?
J.K. Johansson to niezwykle ciekawy projekt. Pod tą nazwą
pracuje bowiem zespół wybitnych fińskich pisarzy i scenarzystów, którzy
publicznie nie chcą ujawniać swoich nazwisk. Bawią się konwencją, będąc
zespołem i autorem jednocześnie. Co ciekawe wspólne pisanie idzie im
zaskakująco dobrze. Cała Finlandia huczy od plotek, wszyscy chcą
wiedzieć, kto kryje się pod pseudonimem. Przypuszcza się, że w zespole piszą
najlepsi z najlepszych pisarzy kryminałów. Jednak nikt nic nie wie i
ich tożsamość owiana jest tajemnicą, tak samo jak zagadki, które tworzą.
Tymczasem autor J.K. Johansson, do tego stopnia zintegrował się z
rolą, że ma już swoją tożsamość i intrygującą osobowość.
Zaginięcie Noory, która nie wróciła z tajemniczego
przyjęcia, wzbudziło ogólny niepokój. Miia, szkolny psycholog, przypadkiem
znajduje kobiece zwłoki i jest zdeterminowana by odkryć otaczającą je
tajemnicę – nawet jeżeli nikt nie zdecyduje się jej pomóc. Policja również
natyka się na kolejne, martwe ciało, które charakteryzuje znany
czytelnikom z poprzednich części wisiorek z aniołem. Jak zakończy się ta
cała, zagmatwana sprawa i czy mieszkańcy miasteczka nareszcie będą
mogli odetchnąć i poczuć się bezpiecznie?
Trylogia jest jednym ciągiem wydarzeń, które następują
bezpośrednio po sobie, w chronologicznej kolejności i raczej nie polecam
czytania jej jako oddzielnych tomów. Zespół J.K. Johansson podsuwa swoim
czytelnikom wiele, niejednokrotnie wykluczających się nawzajem tropów by
ostatecznie zaskoczyć ich finałem swojej historii.
Fabuła powieści jest rozbudowana, ale nie zagmatwana.
Koligacje rodzinne bohaterów i ich powiązania dość jasno wynikają z treści i
łatwo je przyswoić, a są one dość istotne dla motywacji wykreowanych
przez autorów postaci. Książka napisana została dobrze zarówno pod
względem warsztatu jak i wciągającej treści. Nie ma w niej \”fajerwerków\”, ale również z pewnością nikogo nie znudzi.
Muszę przyznać, że nie jestem fanką kryminałów jako takich,
ale trylogia, na którą składają się tytuły \”Laura\”, \”Noora\” i \”Venla\” całkiem przypadła mi do gustu. Również samą inicjatywę,
dzięki której seria została stworzona, uważam za niezwykle udany pomysł.
Trylogię polecam nie tylko wielbicielom kryminałów, ale również tym,
którzy lubią powieści obyczajowe z dobrze i ciekawie skonstruowanym tłem.
Wiktoria Aleksandrowicz