Z
tematyką obozów koncentracyjnych zetknęłam się w podstawówce. W
swoich zbiorach posiadałam \”Pięć lat kacetu\” (Grzesiuk) oraz \”Numery mówią\”. Osobie urodzonej wiele lat po II Wojnie
Światowej nie mieści się ogrom zła, nienawiści i przemocy
jednego człowieka względem drugiego. Z każdą przeczytaną książką
mam wrażenie, że wiem, czuję i rozumiem więcej, ale zawsze moja
wyobraźnia będzie zbyt ograniczona, aby zobaczyć to wszystko, co
widzą bohaterzy.
Mischling,
kundel, mieszaniec. Tak siostry zostały nazwane podczas segregacji w
obozie koncentracyjnym. Żydówki z jasnymi włosami. Jak wszyscy
obecni nie rozumieją, co się dzieje, mają nadzieję, że to
pomyłka, że zaraz się skończy, że będzie dobrze. Nie
będzie.
To,
że są bliźniaczkami, jest jednocześnie błogosławieństwem, jak
i przekleństwem. Dziewczynki zostają skierowane pod \”skrzydła\”
doktora Mengele. Podopieczni tego naukowca są grupą
uprzywilejowaną. Interesują go głównie dzieci z ciąż
bliźniaczych i wszelkie anomalie. Dzieci z \”Zoo\” dostają lepsze
jedzenie, czasem nawet słodycze, nie są bite, nie pracują i czasem
towarzyszą im rodzice. Lekarze i pielęgniarki starają się
poprawić samopoczucie dzieci poprzez kłamstwa. Oczywiście ich
życie dalekie jest od sielanki, ale żyją najlepiej wśród
współwięźniów. Cena za te wygody jest wysoka. Doktor Mengele
przeprowadza brutalne, bolesne i okrutne eksperymenty.
Autorka
nie skupiła się na okropieństwach wojny, choć mamy pełny obraz
tego, co się działo. Widzimy tutaj historię dziewczynek
połączonych niezwykłą, bliźniaczą więzią. Potrafią czytać
sobie w myślach, współodczuwają i niezwykle się kochają. Często
myślą o sobie jak o jednym organizmie. Dlatego też naukowiec
poddaje dziewczynki wielu bolesnym próbom, aby obserwować ich
wzajemne reakcje. Na koniec jedna z bliźniaczek znika. Czy
żyje?
Obserwujemy
rozwój, dojrzewanie, pierwsze miłości, próby odnalezienia się w
trudnej rzeczywistości, chęć chronienia siebie nawzajem, próby
utrzymania więzi rodzinnych. Bohaterki pragną żyć tak normalnie,
jak tylko mogą.
O
tym, o czym rzadko czytałam, było życie po uwolnieniu. Jest to
bardzo ciekawa kwestia. Mam wrażenie, że życie poza obozem z
początku było dużo trudniejsze. Było mniej przewidywalne. Dzień
w obozie był uporządkowany, wiadomo było kogo się bać, z kim
trzymać, co robić, aby przeżyć. Nagle mnóstwo osób było
rzuconych w świat nieprzygotowany na ich przybycie. Przez wiele
krajów przemierzały tłumy ludzi głodnych, brudnych, przerażonych
i rannych. Wśród nich także samotne dzieci.
Podoba
mi się narracja. Siostry opowiadają historię na zmianę. Ten
zabieg jest przydatny, gdy drogi dziewczynek się rozchodzą. Pozwala
to na bliższe poznanie sióstr. Bliźniaki często się różnią.
Czasem bywają niezwykle podobne do siebie fizyczne, ale charaktery
potrafią mieć skrajnie różne. Bardzo szybko nauczyłam się
rozróżniać dziewczynki, bez konieczności czytania informacji
zawartej na początku rozdziału. Podoba mi się idea narracji
pierwszoosobowej, bez \”wszystko wiedzącego\” narratora. Wiemy
wyłącznie to, co wiedzą dziewczynki. Nie mamy wstępu w myśli
innych osób. Widzimy także obozowe okropieństwa, tak jak je dzieci
rozumieją. Warto sięgnąć po książkę, choćby dla tego
zabiegu.
Dialogi
w powieści czasem wydawały mi się zbyt poetyckie. Nie pasowały mi
ani do bohaterek, ani do miejsca. Powiem szczerze, że czasem to
powodował lekkie zamglenie w głowie. Czasem wydawało mi się, że
autorka nie wiedziała do końca, co ma napisać, jak ma pokazać
historię, której nie była świadkiem. Rozumiem doskonale, że
autorka nie pamięta tamtych czasów, przeżyć i obrazów.
Domyślałam się, że korzystała z opowieści innych, przekazów i
publikacji historycznych. I większość książki wydaje się
wiarygodna, spójna, ale czasem pojawiają się opowieści mniej
wyraźnie.
Powieść
polecam z czystym sumieniem. Historia, o której właśnie
przeczytałam, nie jest prawdziwa. Ale mogłaby być. Jest to
historia wielu dzieci, które urodziły się w złym miejscu i złym
czasie. I to była ich cała wina. Te opowieści trzeba przeczytać,
zapamiętać i wyciągnąć z nich lekcje.