Nie jesteśmy w stanie uciec od
nowoczesnych technologii, w tym – od komunikacji za pomocą maili. Są osoby,
które wysyłają ich kilkadziesiąt dziennie, nie tylko w sprawach służbowych, ale
również prywatnych. A co dzieje się, kiedy na jednym mailu znajdują się zarówno
maile służbowe, jak i prywatne? Właśnie na tej podstawie powstała nowa powieść
Rainbow Rowell.
Praca Lincolna polega na czytaniu cudzych maili. Konkretnie – maili
swoich współpracowników. Jeśli pojawi się w nich coś niepokojącego, jego
zadaniem jest napisanie raportu. Maile Beth i Jennifer zawierają w sobie
mnóstwo takich rzeczy, jednak Lincoln nie może się zmusić, by napisać na ich
temat raport. Powód? Ich pokręcona korespondencja mocno go wciągnęła i
zainteresowała. A może nawet coś więcej?
Zastanawialiście się kiedyś jak
bardzo anonimowa i prywatna jest Wasza mailowa korespondencja? Ile osób – poza
Wami oraz jej adresatem – ma do niej dostęp i może dowiedzieć się o Was
właściwie wszystko? I nie chodzi tu tylko o hackerów czy specjalistów Google,
którzy podobno śledzą w sieci wszystkich i wszystko. Czasem są to osoby, które
Wasza firma zatrudnia do prześwietlania Waszych służbowych skrzynek – dokładnie
takich jak Lincoln.
Chłopak nie tak wyobrażał sobie
swoją przyszłość. Miała być wielka miłość, wymarzona praca po studiach i niezależność.
Niestety, został ze złamanym sercem, wylądował w mieszkaniu matki, a jego pracy
daleko do wymarzonej. I właśnie wtedy w jego życiu pojawiają się Jennifer i
Beth, dwie przyjaciółki. Ich korespondencja, nie krążąca nawet wokół spraw
służbowych (chyba, że uznamy za takie firmowe plotki) szybko wciąga znudzonego
i zniechęconego chłopaka. I staje się dla niego punktem do zmian w życiu.
I wiecie co? Nie ma się czemu
dziwić, bo historie przyjaciółek, opowiedziane przez Rainbow Rowell w tej
powieści, są po prostu przezabawne. Ich perypetie czyta się z zapartym tchem i
nieustającym uśmiechem na ustach. Nie oznacza to, że na stałe omijają je
problemy – zdecydowanie nie, wręcz przeciwnie. Jednak żadna z nich nie poddaje
się i walczy o szczęście.
Oczywiście, momentami ta książka
jest do bólu przewidywalna i nietrudno domyślić się, co wydarzy się za kilka, a
nawet kilkanaście stron. Ale w wypadku takich książek kompletnie mi to nie
przeszkadza, o ile od początku wychodzę z założenia, że to po prostu czytadło. I
wcale nie oznacza to, że mój stosunek do tej powieści jest negatywny – wręcz
przeciwnie.
\”Załącznik\” nada się bowiem
idealnie jako książka na zimowe wieczory. Na odstresowanie. Na oderwanie na
chwilę od problemów i otaczającego nas świata. Ot, po prostu bardzo dobre
czytadło, nie tylko dla pań.
Dominika Brachman