Na początek ustalmy jedno: zwierzęta mają instynkt, wyczuwają niebezpieczeństwo. Takim przeczuciem rozpoczyna się \”Wodnikowe Wzgórze\”. Królik Piątek obdarzony pewnym specyficznym darem widzenia więcej niż inni, wyczuwa coś złowrogiego, zbliżającą się zagładę królikarni. Jak to jednak często bywa, niewielu wierzy w przeczucia Piątka – są niezrozumiałe, dziwne, bez konkretów i zbyt przerażające, by dopuścić je do świadomości. Trudno być dziwadłem, którego nikt nie rozumie. Zatem Piątek z wiernym bratem Leszczynkiem i niewielką grupką królików które im zaufały, wyrusza w podróż na poszukiwanie bezpiecznego miejsca do życia.
Ta podróż jest nieco mroczna, przepojona lękiem i nadzieją, naznaczona niebezpieczeństwem i trudnymi decyzjami. W treści nie brak krwi: wszak sidła, walka, zagłada, wszak los króliczy. Jednak aura tajemniczości unosząca się niczym mgła nad opowieścią odrobinę łagodzi ten przekaz, ułatwia wędrówkę śladami królików. Nie każda śmierć, nie każdy dramat jest stawiany czytelnikowi przed oczy – o wielu rzeczach opowiadają posłańcy w kilku słowach, często oszczędzony jest nam bezpośredni widok makabry, o której jednak wiemy, że miała miejsce.
W opowieści pojawiają się postacie ze znanymi nam przywarami. Lęki, samooszukiwanie, wygoda kosztem godności – grzeszki nie tylko królicze. Nie będę zgadywała na ile autor w królikach chciał pokazać człowieka z jego niepokojami, potrzebami i wadami – myślę, że tu każdy odczyta książkę po swojemu. Trudno jednak nie dostrzec rzeczywistości wdzierającej się do opowieści, bo świat tu opisany nie jest spokojnym Stumilowym Lasem – niebezpieczeństwa są realne, wyniku walki nie sposób przewidzieć, a zaufanie obarczone jest prawdziwym ryzykiem. Bezpieczne miejsce, które odnajdują króliki nie jest rajem, w którym nic złego nie może się wydarzyć. Jednak choć śmierć istnieje w każdym zakątku i od niej króliki nie uciekną, chodzi jedynie o to, by to było zwykłe codzienne królicze niebezpieczeństwo, bez katastrof niosących zło nieznane.
Richard Adams w \”Wodnikowym Wzgórzu\” nie lukruje świata ukrywając przed młodym czytelnikiem wszelkie zło – i w tym paradoksalnie kryje się piękno opowieści. Oswajanie rzeczywistości nie może polegać na amputowaniu w przekazie tego, co nieprzyjemne. Świat jednak nie składa się tylko z trudów i bolączek, stąd też autor przemyca tu pewną dozę tajemniczości, jakby dając znać, że wiele spraw na tym \”padole łez\” zależy od postrzegania. Bo choć fabuła zasadza się na ucieczce przed czymś straszliwym i ostatecznym, to świat nie jest jednowymiarowy, nie polega jedynie na odczuwaniu lub unikaniu bólu. Przeczucia Piątka są wyrazem wiary w jakąś inną warstwę rzeczywistości, gdzie mroki niepewności rozjaśnia lampka głębszej wiedzy. Podobnie zakończenie książki daje nadzieję na rąbek cudu. Chyba wszyscy nosimy w sobie taką cichą nadzieję.