\”DOPROWADZAJĄC
INNE GATUNKI DO ZAGŁADY, LUDZKOŚĆ PODCINA GAŁĄŹ NA KTÓREJ
SIEDZI\”
Jednym
z najczęściej podnoszonym problemów ostatnich dni (jeśli chodzi o
ekologię), jest problem smogu w wielu miastach w Polsce. Nie trzeba
się interesować tym problemem, aby wiedzieć o czym mówię.
Satyrycy ze wszystkich stron chętnie informują o problemie
czytelników, za pomocą memów i komiksów, ekolodzy biją na alarm,
a niektóre miasta wprowadzają darmową komunikację miejską. Gdy
człowiek się trochę zainteresuje, trafią na wiele niepokojących
tematów: zagrożone gatunki zwierząt i owadów, wycinka Puszczy
Białowieskiej, uprawy oleju palmowego, zanieczyszczenia pochodzące
z fabryk, zwierzęta zaplatane w plastikowe odpadki, gigantyczne
wysypiska śmieci, skażenie wody, powietrza i ziemi… Tego, co
wyprawiamy z Ziemią jako gatunek, jest tyle, że nie starczyłoby mi
życia, aby to opisać.
Nie
jestem ekoterrorystką, choć temat ten mnie interesuje. Gdy tylko
pojawiła się propozycja przeczytania książki Elizabeth Kolbert \”Szóste wymieranie\”, nie wahałam się ani chwili.
Zanim
opiszę moje wrażenia z lektury, ustalmy sobie jedną sprawę.
Pozycje naukowe nie są dla mnie. Nużą mnie daty, wydarzenia,
nazwiska… To nie dla mnie. Jednakże postanowiłam spróbować z
tą. Jak mi poszło?
Nie
zasnęłam. Kolbert pisze dość ciekawie. W momencie jak zaczęłam
czytać, uświadomiłam sobie, że nie jest to zwykła książka
traktująca o nauce. Autorka wzięła sobie za cel nieznudzenie
zwykłego śmiertelnika. Wszystko, o czym pisze, widziała na własne
oczy. Zwiedziła pół świata, aby opowiedzieć nam o wymieraniu
gatunków, które dzieją się teraz. Czasem wplata zabawne
anegdotki. Na początku miałam wrażenie, że czytam
opowieść.
\”Niestety
punkt krytyczny, w którym ekosystem zaczyna się rozpadać, to pH
7,8. Osiągniemy go do 2100 roku. – mówi mi Hall-Specer. Jak na
Brytyjczyka przystało, wyraził tę opinię w niezwykle wyważony
sposób, po czym dodał: To dosyć niepokojące.\”
Potem
przyszedł czas na historię gatunków, ewolucji. Zbyt dużo samej
historii odkryć, za mało o poszczególnych wymieraniach. Chętniej
bym poczytała o wymieraniu permskim, czy kredowym, niż o tym, kiedy
słoń i mamut zostały uznane za osobny gatunek. Przetrwałam to,
ale nie mogłam się znów wgryźć. Autorka straciła polot i dalsza
część bardziej przypominała naukowy wywód niż opowieść.
Szkoda, szkoda.
Książka
nie była do końca tym, czego oczekiwałam. Spodziewałam się
bardziej konkretnych następstw działań ludzkich. Była mowa na
przykład o zakwaszeniu oceanów, globalnym ociepleniu, ale nie ma
ani słowa o tym, jak się do tego przyczyniliśmy. Większość
gatunków opisanych w książce wymiera przez inne organizmy (na
przykład grzyby), nie przez nas. Także okładka jest odrobinę
myląca. Ptak w oleju, na drugim planie dymiące kominy. Nie ma to
nic wspólnego z treścią.
\”Pół
świata od Castello Aragonese, na najbardziej na południe wysuniętym
krańcu Wielkiej Rafy Koralowej, jakieś 80 kilometrów od wybrzeży
Australii leży wyspa One Tree. Wbrew nazwie jest tam więcej niż
jedno drzewo. Zdziwiłam się, kiedy tam dotarłam, bo wyobrażałam
sobie, że wyspa będzie wyglądać jak z kreskówki ? pojedyncza
palma wystająca z białego piasku.\”
Czy
jestem zawiedziona książką? Jeśli już to odrobinę. Czy ja
polecam? Oczywiście. Niestety nie jako kompendium wiedzy o tym, jak
przyczyniamy się do ?szóstego wymierania?, ale o nim w ogóle.
Zachęcałabym jednak do zapoznania się osobom, które interesują
się tematem. Wbrew temu, co pisałam wcześniej, jest to świetna
książka. Widać, że autorka włożyła mnóstwo wysiłku w pracę
nad nią. Jak pisałam, widziała wszystko, o czym pisze, teraz
dodam, że biografia jest imponująca. ?Szóste wymieranie? nie
jest do końca w moim guście, ale to nie autorki wina. Uważam, że
Nagroda Pulitzera jest absolutnie zasłużona. Jestem pełna podziwu
dla pracy włożonej w tę książkę.
Agata Róża Skwarek