Cała okolica, aż huczy od plotek, bowiem właśnie umarła czwarta żona hrabiego Aleksandra. Nieszczęśliwy wypadek? Zbieg okoliczności? Czy może ktoś stoi za tragicznymi losami żon hrabiego? Przypuszczeń nie brakuje. Zazdrosna kochanka? Tajemnicza wiedźma? A może kucharka traktująca mężczyznę, jak własne dziecko? Pytania się piętrzą, tymczasem Kate Milton, której rodzina popadła w straszne długi próbuje znaleźć rozwiązanie z patowej sytuacji. Biorąc pod uwagę fakt, że jest to romans, a w zarysie fabuły wymieniam dwie postacie, odpowiadam tak. Rodzi się fantastyczny mezalians, tylko czy to ich największy problem? Nie powiedziałabym.
Pierwszy tom sagi jest ostrożnym wejściem w świat powieści. Pojawia się wszystko to, co tak uwielbiają kobiety w romansach historycznych. Są przystojni i niedostępni mężczyźni. Piękne suknie i drogie kamienie. Przejażdżki konne. I oczywiście rodzina, za którą niejednokrotnie można się wstydzić. Wątek miłosny co prawda nie jest zaskakujący, ale chyba z założenia nie miał taki być. Za to intryga i tajemnica, która zamieszkała w murach zamku napędza fabułę. Autorka między wierszami zawarła wiele wskazówek, ale jednocześnie zostawiła sobie otwartą furtkę, by jeszcze w życiu bohaterów namieszać. Pojawia się fantastyczna postać miejscowej wiedźmy, której wszyscy się obawiają, a która sama wietrzy w zaistniałej sytuacji swój interes.
Wcześniejsze powieści autorki były pisane mocniejszymi, bardziej złożonymi emocjami. W tym wypadku na wątek miłosny można troszeczkę ponarzekać, ponieważ rodzi się szybko i nie licząc kilku spotkań, od razu grzeje czytelników mocnym ogniem. Postać Kate i Aleksandra można analogicznie odnieść do Elizebth Bennet i pana Darcy\’ego. Porównanie jest wręcz namacalne. Ale podobało mi się! Zasługa w tym dobrego pióra Krystyny Mirek, która w wyważony sposób potrafi oddać realizm sytuacji. Jest baczną obserwatorką zachowania ludzi i z wyczuciem wysnuwa wnioski.
Mam nadzieję, że zapowiadany II tom Cena szczęścia, przyniesie więcej odpowiedzi. Miłośniczkom gatunku polecam serdecznie. To prawdziwa przyjemność.