Maria, Magda i Marta poznały się w ośrodku leczniczo-rehabilitacyjnym, gdzie w dzieciństwie trafiły na pewien czas ze względów zdrowotnych. Teraz, po wielu latach przerwy, odnowiły kontakt i zaczęły regularnie się spotykać w nastrojowej Piwnicy pod Liliowym Kapeluszem. Mimo, że ich losy potoczyły się zupełnie inaczej, oprócz wspomnień połączyła je na nowo odradzająca się przyjaźń. I misja, która wreszcie pozwoli im ze spokojem zamknąć pewien rozdział w życiu.
Spotkanie po latach przyjaciół z dzieciństwa zawsze przywołuje wspomnienia z nimi związane. Gorzej, gdy są to sprawy, o których wolałoby się już nigdy nie pamiętać?
Obecne wydarzenia z życia kobiet przeplatane są historiami z przeszłości, z których poznajemy początki ich przyjaźni, wspólne zabawy i sekrety. Ale okazało się, że jedną tajemnicą nie podzieliły się przez cały okres znajomości, dopiero teraz, jako dorosłe, znajdują odwagę, by o tym mówić.
Każda z kobiet jest inna, każda przechodzi metamorfozę, dowiadując się o sobie czegoś nowego, choć myślały, że same siebie znają doskonale. Każda z nich jest też na innym etapie: Marta ma męża i dwójkę dzieci, Magda nieustannie przebiera w facetach, a Maria woli ich trzymać na bezpieczną odległość. Ta historia może stanowić wyjście do zastanowienia się nad swoją rzeczywistością, nad miłością w naszym życiu. Co warto dla niej poświęcić i jak powinno się o nią dbać, by przetrwała nie tylko cud pierwszych uniesień, ale też trud codzienności.
Niewielka ilość stron oraz lekkie pióro autorki sprawiają, że \”Karminowy szal\” czyta się niezwykle szybko. Z podobną lekkością autorka zdaje się pisać o problemach, które dotyczą bohaterek. Zaznacza je, pokazuje krótkie zbliżenie, po czym przechodzi do kolejnego wątku, jakby zostawiając czytelnikowi decyzję, czy poświęci temu myśli. Większość wydarzeń jest się w stanie bez problemu przewidzieć, co powoduje bagatelizowanie przejściowych trudności w życiu bohaterów i oczekiwanie wyłącznie na pozytywne, ciepłe sceny. Dla jednym może to być wadą, mnie jednak ta niewymagająca lektura umiliła słonecznie popołudnie i wciągnęła na tyle, by na chwilę zapomnieć o rzeczywistości.