Już
jakiś czas po Walentynkach, ale książki o miłości zawsze są w
cenie. W czasach, gdy rządzi pieniądz, lubię poczytać o
pozytywnych uczuciach, które inspirują ludzi do rzeczy wielkich,
które sprawiają, że człowiek traci rozum, ale w pozytywnym
sensie. Chociaż serce nie sługa i zdarza się, że pod wpływem
pożądania, wpadającego w obsesję dzieją się złe rzeczy. Miłość
potrafi działać destrukcyjnie na innych, ale jest to konsekwencja
złych wyborów. Ot i co. Byłam bardzo ciekawa tej książki. 38
romansów wszechczasów, to brzmi obiecująco, chociaż już objętość
książki sugeruje by nie oczekiwać bardzo wnikliwego przedstawienia
tematu.
Megan
Gressor i Kerry Cook biorą na tapet wielkie uczucie. Te historie
mamy ułożone według klucza, w rozdziałach podzielonych według
okresu historycznego, profesji zakochanych. Oczywiście można
polemizować z wyborem autorów, dlaczego te pary, a nie inne.
Dlaczego mamy destrukcyjną miłość Rudolfa, a nie romantyczne
uczucie Franciszka Józefa? Dlaczego akurat wybrano miłość Dawida
ze Starego Testamentu, a nie wybrano jakiegoś innego związku z
Pisma Świętego. Jednak to nie powinno podlegać krytyce, bo to po
prostu suwerenny wybór autorek. Pytanie co chciały w ten sposób
pokazać, to inna sprawa, czy opisały każdy przypadek należycie,
jeżeli nie ? trzeba było, albo zwiększyć ilość stron, albo
zmniejszyć liczbę par. z drugiej strony, to może taki trend, ot
trochę po łebkach. Nie o każdej z tych par jakoś specjalnie dużo
czytałam, ale już te przypadki, które znam, każą powątpiewać w
rzetelność tekstu, zresztą przypisy dodawane przez polskiego
tłumacza Tomasza Bieronia (chyba to on jest autorem przypisów)
pokazują, że autorki tak ślizgają się nad faktami. Co sprawia,
że wydawnictwo i tłumacz bardzo zapunktowali, bo jednak starali
się, żeby polski czytelnik dostał rzetelną książkę, chociaż
przyznam, że przypis mówiący o tym, że na jesieni w 2016
ogłoszono, że tron po Elżbiecie II bezpośrednio obejmie William,
wprawił mnie w konsternację, gdyż o czymś takim nie słyszałam i
nawet to sprawdzałam tu i ówdzie i wszędzie to Karol figuruje jako
następca tronu. Nie wiem co o tym myśleć.
Formuła
książki, a więc krótkie rozdziały, to przepis na książkę –
przerywnik, ot można na chwilę przysiąść i podczytać. Szkoda,
że jest tak mało zdjęć, zaledwie jedno na początku tych głównych
rozdziałów, prosiłoby się o zdjęcie pary która będzie
omawiana, to zwykle reguła przy tego typu publikacjach. Moim zdaniem
ta książka może być punktem wyjścia do dalszych poszukiwań, ot
znajdziemy mini, naprawdę mini biografię ludzi, dla których miłość
była w jakiejś dziedzinie motorem do działania, do zmian i za
pomocą tej książki możemy sprawdzić o kim chcemy wiedzieć
więcej. I tyle, bo niestety zbyt dobrze tych ludzi nie poznamy. Moim
zdaniem publikacja całkiem ok., ale bez rewelacji.
Katarzyna Mastalerczyk