Historia zapowiadała się świetnie: piękna willa we Francji, dwie atrakcyjne kobiety, kilku silnych mężczyzn, niewyjaśnione zabójstwo i tajemnice z przeszłości. Wszystko, co w odpowiednich proporcjach powinno stworzyć idealną powieść dla kobiet. A jednak czasem to nie wystarcza.
Mam dwie sprzeczne opinie na temat tej powieści. Według pierwszej, tej pozytywnej (albo spiskowej), autorka popisała się wyjątkową intrygą, zawarła powieść w powieści i tylko wytrawnym czytelnikom udało się to odkryć, dzięki subtelnym podpowiedziom np. różnym kolorze paznokci u jednej z bohaterek podczas – pozornie – tej samej sceny, albo powtórzonej części numer dwa. W tym wypadku okazałoby się, że jestem słabo wykwalifikowanym czytelnikiem, gdyż dopiero na końcu zaczęłam dopuszczać do siebie tę opcję. Ale co jeśli moja spiskowa teoria zawiedzie i okaże się, że to nie były celowe zabiegi, tylko błędy merytoryczne? Powieść mimo lekkości, z jaką się ją czytało, raziła niedbalstwem autorki i chaotyczną narracją, przez którą niejednokrotnie się pogubiłam i nie wiedziałam, w którym momencie historii się znajduję.
Autorki kryminałów wyobrażałam sobie zawsze jako osoby z bujną wyobraźnią, ale twardo stąpające po ziemi, bardziej praktyczne, niż na przykład rozmarzone autorki romansów. Pewnie to tylko stereotyp potwierdzony kilkoma przykładami, ale Mirabella Matthews okazała się jego zupełnym zaprzeczeniem. Była dla mnie niewiarygodna ? ignorowała wszelkie grożące jej niebezpieczeństwa, nie interesował jej motyw ani tożsamość polującego na nią mężczyzny. Bezmyślnie narażała się na niebezpieczeństwo, jakby nie zdawała sobie sprawy, że w bezpośrednim starciu nie ma najmniejszych szans, ma za to niewiarygodne szczęście, które pozwoliło jej przeżyć do tej pory. Zresztą podobne odczucia miałam wobec pozostałych bohaterów, wydawali się jednowymiarowi i niespójni.
Urocza willa nad morzem, piękne krajobrazy gorącego południa Francji, przyjęcie pod gołym niebem, zrobiły na mnie spore wrażenie. Autorka wiedziała, jak je opisać, by stanęły przed oczami czytelnika. Pozwoliła puścić wodze fantazji, kreując ładne bohaterki i przystojnych bohaterów, lecz na tych fantazjach trzeba było poprzestać, bo nie pokusiła się o bardziej szczegółowy opis ich relacji, choć powietrze zdawało się czasem iskrzyć od wzajemnej fascynacji.
Najciekawszą częścią powieści okazała się historia Jerushy, młodej, biednej dziewczyny, która została tancerką i zdobywała serca mężczyzn jednym ruchem bioder, ale swoje uczucie oddała tylko jednemu mężczyźnie. Jej głos z przeszłości nadawał sens reszcie powieści i rozwiewał kilka tajemnic. Resztę zdradzili bohaterowie książki, którzy naprzemienne prowadzili narrację.
Jeśli macie ochotę poznać sekret autorki i sekret willi Romantica, sięgnijcie po tę powieść, mnie jednak w tym przypadku Elizabeth Adler do siebie nie przekonała.