Ta opowieść zaczyna się tam, gdzie większość się kończy. Ivy i Fisher są parą od całych osiemnastu dni. Poza sobą świata nie widzą. Najchętniej nie wychodziliby z sypialni. I efekt tego zauroczenia pojawia się szybciej, niżby tego oczekiwali. Ivy zachodzi w ciążę, a Fisher nie ma pojęcia, co powinien zrobić. Nie myślicie, że po kilku zabawnych scenach pada na kolana i prosi Ivy o rękę, Dwoje do pary to zupełnie inna bajka.
Jeśli macie dość przesłodzonych historyjek miłosnych, koniecznie sięgnijcie po tę powieść. Jest zupełnie inna, niż te, które do tej pory czytałam. Miłość nie jest domeną kobiet, a mimo to przywykliśmy do obserwowania związku z ich perspektywy. Tym razem w skomplikowany świat słodko-gorzkich romantycznych uniesień wprowadza nas Fisher. I nic nie jest takie jak wcześniej. Przede wszystkim jest to książka o miłości, w której nie znajdziecie ani krzty niepotrzebnego lukru. Owszem, bywa uroczo, ale jest też zwyczajnie, burzliwie i kłótliwie. Fisher jest facetem z krwi i kości. Wacha się, zastanawia, błądzi i myli. Ivy też nie jest doskonała, a już widziana oczami mężczyzny posiada wiele cech, o których sama by siebie nie podejrzewała. I to nie tylko wad, ale też zalet. Czy podejrzewa, że w piżamie, z potarganymi włosami i bez makijażu… jest najpiękniejsza? Prawdopodobnie nie. Właśnie dlatego obsadzenie mężczyzny w roli narratora przenosi uwagę czytelnika na zupełnie inne obszary.
Dwoje do pary to samo życie. Motywem przewodnim fabuły jest ciąża, ale poza nim ciężko wskazać inny wątek przewodni. Z jednej strony jest to bardzo prawdziwe, z drugiej może powodować chwilowe utraty zainteresowania. Oczywiście do czasu, gdy nie wyklaruje się inny problem. Bo wątków dodatkowych jest w powieści pod dostatkiem. Przyjaźń, rodzina, wyznaczanie granic czy w końcu planowanie wyjazdu na święta. Niby proste, a takie skomplikowane.
Ciekawie zaprezentowany został również temat pracy zawodowej Fishera. On nie jest wolnym duchem ani też wielkim biznesmenem. Nie śpi na pieniądzach i wolałby robić coś innego. Brzmi znajomo? Tak, tego faceta nie sposób nie polubić. Z nim najchętniej wyszłoby się na piwo!
Jednak kiedy myślę o tych wszystkich zapewnieniach, o porównaniu do książki Jeden dzień, coś mi tu nie gra. To jest historia w zupełnie innym stylu. Mniej w niej dowcipu słownego, więcej sytuacyjnego oraz zupełnie odmienny klimat. Również okładka nie przypadła mi do gustu. Oprawą graficzną sugeruje lekką, młodzieżową powieść. Może zmylić!
Dwoje do pary to książka inna, ale wyjątkowa. Pozbawiona nadęcia, niebanalna i pomysłowa. Jej ogromnym plusem jest przestawienie miłości w zupełnie życiowym wydaniu i to z perspektywy mężczyzny. Niewielkim minusem zaś zanikająca momentami dynamika akcji. Jedno jest pewna Dwoje do pary to książka, która na długo pozostaje w pamięci.