Wokół tej książki zrobił się całkiem spory szum. Chociaż zaintrygował mnie już sam opis, zamieszanie dookoła sprawiło, że jeszcze bardziej chciałam ją przeczytać. Dlatego kiedy tylko książka trafiła w moje łapki, natychmiast zabrałam się do lektury.
Louise zdobywa nową pracę, doskwiera jej jednak męża. Kiedy w barze spotyka mężczyznę swoich marzeń, czuje, że wygrała los na loterii. Ale tylko pozornie. Szybko okazuje się, że niedoszły ukochany jest… jej szefem. Co gorsze, ma też żonę, która okazuje się fajną babeczką. Początkowo historia przypomina klasyczny trójkąt. Mąż, żona i kochanka. Na skutek zbiegów okoliczności ich relacje stają się coraz bardziej zażyłe. Ale czy aby na pewno to wszystko jest czystym przypadkiem? Co dzieje za małżeńskimi drzwiami? Poważny kryzys? A może coś zupełnie innego? Kto kręci? Kto kłamie? Kto jest ofiarą, a kto oprawcą?
Co kryją jej oczy to książka, która wciąga już od pierwszych stron, co chwilę zmieniając swoje oblicze. Na początku jest niczym dobra powieść obyczajowa, powieść o kryzysie w małżeństwie. Znamy perspektywę żony i kochanki. Każda kocha, każda chce Jego dla siebie i każda na swój sposób ma rację. Ciężko w tej sytuacji wskazać tą złą i tą dobrą. Tym razem nie ma jednej zwyciężczyni moralności, co na swój sposób jest przewrotne. Co więcej, jeśli czytelnik myśli o małżeństwie lub jest po oficjalnie wypowiedzianym \”tak\”, niektóre z poruszanych zagadnień mogą dać mu do myślenia. Nie zawsze jest to łatwa, czy przyjemna refleksja. Niektóre tematy mogą boleć, wywoływać nieprzyjemne skojarzenia czy budzić skryte lęki.
Całości towarzyszy nieustannie budowane uczucie napięcia. Na początku tylko drobne podszepty z tyłu głowy, kilka dziwnych słów, czy zdań, które tak łatwo przeoczyć. Aż w pewnym momencie masz pewność. Coś w tej historii nie gra! Ktoś kłamie! Tylko kto? W pewnym momencie czytelnik czuje się jak w pułapce. Tyle pytań, a żadnych odpowiedzi! I to jest… rewelacyjne uczucie!
Co kryją jej oczy nie jest również typową powieścią z zagadką w tle. Pod ogromną warstwą problemów i niedomówień, kryje się coś jeszcze, coś, czego nie sposób przewidzieć, a co ostatecznie sprawia, że zakończenie dosłownie rzuca na kolana. Dzięki niecodziennym wątkom historia pełna jest dynamiki i akcji. Nie sposób narzekać na bieg wydarzeń, bo nawet gdy bohaterzy tylko rozmawiają, w każdym słowie może tkwić drugie dno. Zaintrygowani? Słusznie!
Jedno jak to ja, muszę też trochę ponarzekać. Na logikę bohaterów, a konkretnie jej brak w kluczowym momencie. Jedno czy dwa zachowania wzbudziły moją wątpliwość. Było zbyt odruchowe, może nie zupełnie nieprawdopodobne, ale jednak obarczone sporym ryzykiem. I jednocześnie idealnie pasowało do planu, aż zbyt idealnie jak na tak niepewne działanie.
Podsumowując, uważam, że Co kryją jej oczy to rewelacyjny thriller, historia, od której nie sposób się oderwać ani po przeczytaniu, wyrzucić ze swojej głowy. Co jest prawdą, a co kłamstwem? Jedno jest pewne… nie wierz tej historii. Ani na chwilę! Ale uwierz mi, warto ją przeczytać!