Co nowego można powiedzieć o Paryżu? Wszystko już zostało powiedziane. Miasto z przewodników, miasto kochanków, Paryż wart jest mszy, a nawet, że odwołam się do jednej z moich ulubionych animacji – \”Paree holds the key to your heart\”. Nie spodziewam się więc rewolucji, ale sensownych informacji i wskazówek, co zwiedzić, jak się zachowywać, jak unikną gaf. To właśnie przewodnik National Geographic wydaje się oferować. Autorki mieszkają we francuskiej stolicy, dokładnie opisują najważniejsze dzielnice i zabytki Paryża, doradzają, co zrobić, by lepiej poczuć atmosferę miasta. Oprócz standardowej dla każdego przewodnika części topograficznej znajdziemy tu nienachalne odwołania do kultury i obrazu miasta w tejże, ramki \”na własnej skórze\”, w których autorki przedstawiają sposoby na zbliżenie się do serca Paryża, przeniknięcie przez warstwę stricte turystyczną. Jest też garść praktycznych porad, które z jednej strony również można uznać za standardowe (gdzie zrobić zakupy, gdzie i co jeść, czym się przemieszczać), a z drugiej zaskakują, gdyż zostały w nich przewidziane nawet te najbardziej oczywiste zagadnienia, o których jednak często się zapomina – na przykład napięcie w gniazdkach. Ilu z was przed wyjazdem do ponoć najbardziej romantycznego miasta świata zastanawiałoby się, czy zabierać przejściówki? Moją uwagę przykuł też króciutki akapit na temat muzyki – jakiego gatunku można posłuchać w której stacji radiowej. Teraz już jestem gotowa na wyjazd do Paryża! Pojechałabym, naprawdę, rozochociły mnie świetnej jakości zdjęcia, które może nie pokazują za wiele (i dobrze, to przewodnik, a nie album!), ale są po prostu ładne i zachęcające.
Takimi drobiazgami: oprawą graficzną, ramkami \”na własnej skórze\” czy informacjami o kwestiach boleśnie przyziemnych przewodnik National Geographic wygrywa z innymi tego typu publikacjami. Jest to książka, która pomoże przygotować się do podróży i zamienić ją w niezapomniane przeżycie, ale także taka, którą można w zimny wieczór w domu zdjąć z półki i udać, że człowiek jest w Paryżu. Funkcja przewodnika spełniona na sto procent. Dlaczego więc nie ma dziesiątki? Ten przewodnik to żadna rewolucja, jest porządny, polecam go każdemu – ale w gruncie rzeczy nie pokazał mi Paryża z kompletnie nieznanej strony. National Geographic, podejmiecie wyzwanie?