Historia Hiacynta, głównego bohatera \”Księżnej…\” jest na swoisty sposób dramatyczna. Postać ta to ?poszukiwacz przygód?, świadomy różnicy życia w luksusie i nędzy. Zostaje on zamieszany w rewolucyjną grupę polityczną, dla której gotów jest nawet zabić. Wkrótce poznaje jednak piękną księżną, która wywraca jego świat do góry nogami. Pokazuje ona mu świat bogactwa , sztuki i piękna, którym Hiacynt zostaje całkowicie oczarowany. Dotychczas nastawiony przeciwko arystokracji bohater staje przed ciężkim dylematem ? nie wie, czy powinien zostać wierny przysiędze i rewolucyjnej polityce, w którą wcześniej się zaangażował?
Henry James zadbał o każdy detal tej powieści, nie szczędząc politycznych komentarzy. Porwał się na ciężkie tematy i – choć mam wrażenie, że miejscami poległ – poprowadził je w sposób całkiem przyzwoity. Bardzo dużą uwagę skupił w \”Księżnej Casamassima\” na analizie poglądów bohaterów i skrupulatnie opracował ich role. Niestety, jedynymi charakterystycznymi bohaterami okazali się Hiacynt i skromna lady Aurora, pozostali – nawet przepiękna tytułowa księżna – byli dla mnie jedynie pionkami w powieści Jamesa, bez życia i realnej woli. James zbyt dużą uwagę poświęcił polityce, która przytłoczyła opowiadaną przez niego historię. Najlepsze – jak dla mnie – okazało się jej zakończenie, całkowicie nieprzewidywalne i tragiczne, czym bardzo przypomniał mi Szekspira, do którego bywa zresztą porównywany.
\”Księżna Casamassima\” to historia kręcąca się wokół polityki, miejscami przytłaczająca i ciężka. Choć Henry James starał się przyprawić ją kilkoma pobocznymi wątkami, satyrą i niepowszednim uczuciem, wypada ona dość słabo. Książka liczy ponad siedemset stron i gdyby nie moje zamiłowanie do stylu autora oraz XIX wieku, prawdopodobnie poległabym już w połowie. Dlatego też polecam ją głównie fanom Henry\’ego Jamesa i thrillerów o zabarwieniu politycznym.