Lubię słuchać opowieści z dawnych lat. Historie babć i dziadków, relacje starszych osób z trudnych czasów, wojen, okupacji, to cenne źródło wiedzy. Zazwyczaj są to relacje bardzo subiektywne, ale przez to naznaczone mikrokosmosem przeżyć opowiadającego i tym łatwiejsze w odbiorze. Szczególnie bliskie i cenne są opowieści przekazywane przez bliskich, nawet jeśli nie zawierają w sobie niczego spektakularnego. Beata Bużan odnalazła w historii swojej babci skrywane dramaty i niezwykłe doświadczenia, przeprowadziła wręcz małe śledztwo by dotrzeć do przemilczanych – lub nie w pełni opowiedzianych – faktów. Na tej podstawie napisała powieść o życiu babki. \”Żyjemy jeno w snach o sobie\” to swoiste wyznanie miłości i dopowiedzenie tego, co z ukrycia przez lata kierowało losem milczącej kobiety.
Babcia autorki miała na imię Helena. Jej wczesna młodość przypadła na lata okupacji niemieckiej. Dziewczynka widziała gwałt, morderstwa, aresztowania, śmierć, rozpacz. Sama Helena miała więcej szczęścia, zamiast do Auschwitz trafiła do rodziny jednego z niemieckich oficerów gdzie miała pomagać jego młodej, sympatycznej żonie spodziewającej się dziecka. Dalsze losy Heleny – choć niepozbawione bólu, strachu i straty – również są względnie, jak na tamte czasy nie najgorsze. Zmagała się ona jednak z osobistymi kompleksami – losem bękarta i niezasłużoną łatką złodziejki. Te dwa osobiste dramaty, wewnętrzne kompleksy i wstyd zdają się decydować o wszystkim w jej życiu.
Młoda Helena jest dość dziwną osobą, intrygującą ale mało wiarygodną. Jako postać literacka może wzbudzać przyjazne uczucia i zachwycać prawością i konsekwencją, trudno jednak wyobrazić sobie tę osobę jako realnie istniejącego człowieka – nie ze względu na prawość, a na pewne niezrozumiałe zachowania, jakiś rys niedopowiedziany. Sytuacja zmienia się, gdy bohaterka dorasta i zakłada rodzinę – tu pani Helena staje się realną osobą, można ją zobaczyć dość wyraziście, odnaleźć w niej rysy i odruchy zwykłego człowieka. Być może wiąże się to z faktem, iż jej młodość ma niewielu świadków, a sama bohaterka nie zawsze mówi prawdę o sobie, ciągle coś przemilcza, kryje w sobie bolesne sprawy i nie chce ich wyjawić – żyje w świecie wykreowanej wizji samej siebie. Tymczasem każde kolejne etapy życia pani Heleny zyskują nowych świadków, aż wreszcie sama autorka, Beata Bużan przedstawia nam relację z pierwszej ręki.
Książkę czyta się dobrze. Życie głównej bohaterki jest znakomitym materiałem na powieść, a autorka ma dar opowiadania, choć nie stworzyła arcydzieła. Dialogi są sztuczne, główna narracja jednak – choć przebija z niej niekiedy pewna naiwność i uładzenie – jest całkiem zgrabnie napisana. Pewne szczegóły historii brzmią bardziej jak domysły niż prawda historyczna, acz ufność i miłość do babki tłumaczą w tym przypadku wiele – to opowieść bardzo osobista i odbierać się ją powinno jak zwierzenie, relację subiektywną, nieco zatartą przez czas i ból. Myślę, że ta historia warta jest wysłuchania.
Iwona Ladzińska