Kiedy
 książki składają się z trzech i więcej książki, regularnie
 obawiam się czy kolejna powieść utrzyma powieść. Stosunkowo
 rzadko biorę się za serie, które liczą naprawdę sporo tomów.
 Poldark do nich należy i nie wyobrażam sobie, że porzucę tę
 sagę. Na każdy tom czekam z niecierpliwością. Jak do tej pory
 żaden tom mnie nie zawiódł, czy Cztery
 łabędzie
 utrzymają poziom? Miałam podczas lektury naprawdę różne momenty,
 czy jednak ostatecznie nadal będę wracała do tej serii?
Winston
 Graham nie żyje, a my dzięki Wydawnictwu Czarna Owca możemy
 przeżywać wciąż różne perypetie bohaterów, których stworzył.
 U Poldarków dzieje się dużo, tak jak nazwano w Polsce ten serial
 Wichry
 losu,
 czasami przynoszą piękną pogodę, ale zwykle są destrukcyjne,
 niosą zamęt, zmianę rzadziej na lepsze, częściej na gorsze,
 bardzo gorsze. Tym razem autor tworzy akcję wokół problemów
 sercowych, zagubione kobiety targane porywami serca, nieszczęśliwe,
 zagubione. Czy związek Demelzy z Rossem, faktycznie przetrwa próbę
 czasu i nowej fascynacji? Czy Elizabeth i George znajdą wspólny
 język i wspólną drogę? Czy Morwenna znajdzie satysfakcję w swoim
 małżeństwie i wyleczy złamane serce, czy Caroline tchnie nieco
 radości w melancholijnego doktora? To tylko skrawki opowieści, z
 których Graham stworzył barwną i porywającą opowieść. Będzie
 się działo.
Miałam
 chwilę słabości, tak w połowie książki trochę mnie wszystko
 usypiało, ale może dlatego, że po prostu nie odespałam sportowych
 emocji, ale powoli już wszystko się klaruje, a ja skupiam się
 tylko na French Open. Bo im dalej szłam w książkę, tym bardziej
 się angażowałam. Oczywiście, że mam swoje bardziej lubiane
 wątki. Tym razem bardzo zaangażowałam się w wątek Morwenny,
 naprawdę miałam nadzieję, że złe trafi tego jej męża, no ale
 może w następnym tomie, bo, że Georga diabli nie wezmą to wiem, w
 końcu złego nie biorą? chociaż miałam odrobinę satysfakcji.
 Nie wiem jak Elizabeth mogła za niego wyjść, jest sprzedajną,
 wstawcie sobie pasujące Wam słowo. Sorry.
Podoba
 mi się, niezmiennie styl autora, podoba mi się jak opisuje zwykłe
 życie, codzienne troski, problemy. Taka niby zwykła codzienność,
 ale tak opisana, że nie nudzi, ale porywa. Na pewno będę i wracała
 do tej serii i będę polowała na każdy następny tom. Oby tylko
 nikt nie wpadł na pomysł o rezygnacji z serii. To byłby dramat
 porównywalny z? nie wiem, nie mogę sobie wyobrazić, że nie
 poznałabym jak autor to skończył.
Katarzyna Mastalerczyk
 
  
 
 
 
