Postać Sherlocka Holmesa od kilku lat za sprawą serialu jak i dwóch filmów, przeżywa swoją drugą młodość. Młodzi masowo zaczytują się w przygodach o rezolutnym detektywie, napisane przez sir Arthura Conana Doyle\’a. Ja również się skusiłam na jedno opowiadanie i już teraz mogę wam powiedzieć – na jednym na pewno się nie skończy, jestem całkowicie oczarowana prozą autora.
Do Sherlocka Holmes\’a przychodzi doktor Mortimer, który wtajemnicza go w sprawę tragicznie zmarłego sir Karola Baskervill\’a, który był jego pacjentem. Jednocześnie przedstawia legendę o klątwie i o tajemniczym psie, który jest odpowiedzialny za śmierć dobrego znajomego doktora. Niedługo ma przyjechać z Ameryki sir Henry, dziedzic fortuny Baskerville\’ów, a Mortimer obawia się, że klątwa może dotknąć również jego. Młody panicz nie wierzy w mrocznego, tajemniczego psa i chętnie podejmuje się współpracy z Sherlockiem, którego sprawa bardzo zaintrygowała. Do Baskerville wysyła swojego przyjaciela i pomocnika, doktora Watsona, który ma pilnować sir Henry?ego i dobrze poznać okolicę i jej mieszkańców oraz wysyłać sprawozdania detektywowi, który obiecuje zjawić się w zamku najszybciej, jak będzie mógł.
Czy mokradła i bagna nawiedza tajemniczy upiór zwany psem Baskerville\’ów? Czy Sherlockowi uda się rozwikłać tę zagadkę?
Klasykę trzeba znać. Ale trzeba też ją lubić. Nie wszystkim do gustu przypadnie język, jakim posługuje się sir Arthur Conan Doyle. Chociaż Pies Baskerville?ów to opowiadanie, które powinnam przeczytać w mgnieniu oka, to lektura rozciągnęła mi się na dwa dni. Dlaczego? Intrygowała mnie ta historia bardzo, oczarowała już od pierwszych stron, ale potrzebowałam czasu, aby wczuć się ten specyficzny klimat, jaki stworzył autor. Gdy już mi się to udało, myślami przebywałam w XX-o wiecznej Anglii, w zamku Baskerville?ów, a wyglądając przez okno miałam wrażenie, że ujrzę te tajemnicze moczary, które były zdradliwe nie tylko dla dziedziców nazwiska i majątku, ale także dla okolicznych mieszkańców. Byłam skłonna uwierzyć, że w tej sprawie udział mają tajemnicze moce, które zabiły sir Karola i czyhają na jego bratanka – sir Henry\’ego.
Byłam bardzo ciekawa tej okrzykniętej sławą dedukcja Sherlocka Holmesa. I jestem pod wrażeniem. Sprawa, która wydawała mi się nie do rozwikłania, dzięki logicznemu myśleniu, nie była wcale trudna czy skomplikowana. Wystarczyło mieć oczy i uszy szeroko otwarte, zadawać odpowiednie pytania i wyciągnąć słuszne wnioski, które udały się detektywowi. Zapragnęłam poznać inne sprawy Sherlocka, przenieść się ponownie do jego świata.
Jak wspomniałam, język, jakim posługuje się autor wymaga chwili skupienia. Opowiadanie sir Arthura Conana Doyla może nie przypaść do gustu wszystkim, ale większość fanów takich historii, odnajdzie w niej coś dla siebie. Wystarczy tylko chwila skupienia, uruchomiona wyobraźnia. Jest to pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów kryminałów, zwłaszcza tych klasycznych.
Katarzyna Krasoń