Hania inaczej wyobrażała sobie swoje dorosłe życie. Marzyła o pięknym domu z werandą i starym sadem wokół. Tymczasem mieszała sama w Warszawie, w brzydkim, niedogrzanym mieszkanku, na które ledwo było ją stać. Praca w bibliotece o skostniałej hierarchii też nie należała do najprzyjemniejszych. Jedynie spotkania z rodziną budziły w niej poczucie szczęścia, uwielbiała spędzać czas w swoim ciepłym rodzinnym domu, razem z rodzicami, babcią, siostrą i charakternym psem. Gdyby mogła ram zostać dłużej i nie wracać do Warszawy…
Dlatego kiedy dostała możliwość zamieszkania w malutkiej wiosce i pracy w bibliotece na własnych warunkach, pomimo początkowych wątpliwości, postanowiła dać sobie szansę zmiany życia.
Anna Szczęsna otula tą powieścią niczym ciepłym kocem. Plastycznie opisy pozwalały bez trudu wyobrazić sobie miejsca, o których pisała autorka. Stworzyła wizję szczęśliwej, kochającej się rodziny, uwielbiającej spędzać czas w swoim towarzystwie, w tak modnym teraz rytmie slow: z rozmowami, spacerami i mnóstwem czasu dla siebie. Było idealnie, w rodzinnym domu Hani nie groziło żadne zło. Również opisy Różanych Dołów, miejsca do którego przeprowadziła się bohaterka, przywoływały obraz sielskiej, pięknej i spokojnej wsi, takiej, gdzie wszyscy się znają i są dla siebie życzliwi.
Przyjmując tą bajkową konwencję, wybaczyłam autorce, że jej bohaterowie wydawali się jednowymiarowi i nierzeczywiści, zbyt dobrzy, by mogli być prawdziwi. Hania była delikatna i słaba, jak przystało na bajkową księżniczkę. Choć praca zajmowała większość jej myśli, powoli znajdowało się w nich miejsce dla pewnego idealnego (a jakże!) mężczyzny…
Żeby nie było jednak zbyt cukierkowo, autorka wprowadziła też czarny charakter, a w Hani odezwała się głęboko tłumiona do tej pory złość. Czy los po raz kolejny chce pozbawić ją złudzeń i odebrać szansę na piękne życie? Pora na wykorzystanie swojej myśli do przytulania, wspomnienia tak ciepłego i przyjemnego, że odgoni wszelkie smutki i da na nowo nadzieję!
Lubię czytać o życiu, które sama mogłabym prowadzić – być bibliotekarką czy mieć jakąś inną równie spokojną i mało stresującą pracę w jakimś pięknym zakątku Polski – dla mnie brzmi jak bajka. Dlatego z przyjemnością i uśmiechem śledziłam losu Hani, aż do spodziewanego happy endu. \”Myśl do przytulania\” to książka, przy której się rozmarzycie, a czego innego, oprócz słońca, potrzeba nam do spędzenia miłych letnich dni?