J.R. Ward w typowo swoim stylu przeplata wątki kryminalne, psychologiczne i miłosne. Jest tutaj mnóstwo intryg, gęsta atmosfera niedomówienia, cienie przeszłości. Są czarne charaktery, przystojniacy, piękne posiadłości i dużo? Bourbona. A to wszystko zamknięte w pewnego rodzaju sagę rodzinną, której nie można się oprzeć.
We wszystkich książkach autorki, które udało mi się przeczytać, najbardziej lubię styl, który intryguje i nieziemsko wciąga. Uwielbiam wyrazistych bohaterów oraz plastyczne opisy. Do tej pory nie trafiłam na historię, która wyszła z pod pióra J.R. Ward, która by mnie nie zauroczyła. Tak było także przy okazji ?Królów Bourbona?. Nie mogę jednak powstrzymać się przed porównywaniem tych dwóch, różniących się serii. Uważam, że w porównaniu do \”Bractwa Czarnego Sztyletu\” historia wypada jednak znacznie gorzej. Bohaterowie mimo, że są wyraziści to odnoszę wrażenie, że nie mają głębi, której oczekiwałam. Znam już także zagrania fabularne autorki, dlatego miejsca, które miały zaskakiwać dla mnie były chwilami przewidywalne. Klimat książki także średnio mi odpowiadał, chociaż trzeba przyznać, J.R. Ward świetnie oddała realia posiadłości. Czuć było ten przepych i pewnego rodzaju wyobcowanie rodziny od reszty społeczeństwa.
\”Królowie Bourbona\” to dla mnie historia słodko-gorzka. Z jednej strony dobra, wciągająca i przyjemna w odbiorze, z drugiej jednak nie sprostała do końca moim – być może wygórowanym – oczekiwaniom. Polecam osobom, które dopiero zaczynają przygodę z twórczością J.R. Ward. Wierzę, że swoim stylem autorka zachęci Was do sięgnięcia po kolejne tomy tej serii, a później zechcecie sięgnąć po moje ukochane Bractwo. Do wszystkich, którzy autorkę już znają: \”Spróbujcie, ale nie nastawiajcie się na zbyt wiele. Czytajcie z otwartym umysłem i po prostu cieszcie się lekturą\”.