Lee jest jak wszystkie inne dziewczyny – z wyjątkiem tego że nie boi się żadnej pracy, dobrze idzie jej na polowaniach i… czuje złoto. Potrafi wyczuć nie tylko grudki cennego kruszcu w ziemi; złoty pył w woreczku ukrytym pod podłogą w jadalni, ale także w biżuterii innych ludzi. Bardzo przydatny dar, jednak również niebezpieczny. Leah musi panować nad swoimi mocami. Jeżeli prawda wyjdzie na jaw, może grozić jej prawdziwe niebezpieczeństwo. Każdy chciałby mieć władzę nad złotowidzącą.
Gdy gorączka złota przenosi się do Kalifornii, Lee chciałaby również się tam udać, jednak jej ojciec ma ku temu obiekcje. W ich okolicy złoto jest, ale bardzo głęboko pod ziemią i nikt nie da rady go wydobyć.
Spokojne i szczęśliwe życie dziewczyny zmienia się jednego dnia, kiedy to jej rodzice zostają zamordowani. Matka ostatkiem sił karze córce uciekać. Gdy niespodziewanie w jej domu pojawia się dawno niewidziany brat ojca, dziewczyna domyśla się, kto zabił jej rodziców, aby wykorzystać jej dar. Postanawia uciec i udać się do Kalifornii. Przebrana za chłopaka przemierza Amerykę, uciekając przed niebezpieczeństwem i szukając szczęścia.
Widzenie złota to dość ciekawy motyw pojawiający się w literaturze. I oryginalny. Pierwszy raz się z nim spotykam, więc z wielką chęcią i nadzieją, sięgałam po tę książkę. Musicie nastawić się na to, że Złotowidząca. Ucieczka to powieść drogi. Bohaterka przez ? książki ucieka. Każdy dzień jest wędrówką. Jeżeli ktoś nie przepada za takim motywem, to powieść Rae Carson nie będzie dla Was dobrym wyjściem.
Musze przyznać że Złotowidząca mnie nie zachwyciła, a wręcz zanudziła. Brnęłam przez tę książkę bardzo długo, strona po stronie, wędrując razem z Lee i mając nadzieję, że wydarzy się coś, co bardziej mnie zaciekawi. Lee co chwila na swojej drodze napotykała niebezpieczeństwo, ale nie podnosiło to mojego poziomu adrenaliny. Kilka razy nawet przymknęłam oko podczas lektury. Chciałabym coś więcej napisać o Lee, ale pomimo, iż na początku sprawiała wrażenie postaci wielokolorowej, z charakterem, która wyraźnie odcina się na tyle wydarzeń, to z czasem stała się mi całkowicie obojętna. Nie potrafiłam zapałać do niej ani sympatią, ani nienawiścią. Nie odejmuje jej odwagi, samozaparcia, uporu, ale pomimo tych cech charakteru była mdła. I bezbarwna.
Nie twierdzę, że ta powieść jest zła. Ja nie potrafiłam się w nią wkręcić, bohaterka mnie nudziła i w ogólnym rozrachunku stwierdzam, że Złotowidząca, minęła się z moim gustem. Ale jest to książka poprawna. Nie ma w niej grafomaństwa, dziwnych zwrotów akcji, nic takiego, co powodowałaby irytację u czytelnika. Na pewno komuś przypadnie do gustu.
Katarzyna Krasoń