O dawno nic tu nie publikowałam książkowego, winnemu jest temu wielki czytelniczy kryzys jaki mnie dopadł. Kryzys, który przełamała biografia, po której spodziewałam się, że wymagającą lekturą nie będzie. I tak jestem zdziwiona, że dwudziesta rocznica śmierci Królowej ludzkich serc, przeszła bez wielkiego echa, raptem jedna okładka o Dianie(Wysokie obcasy extra), no ale z drugiej stromy, trzecie dziecko Cambirdge`ów kradnie wszystko. Tym bardziej, że podobno poczęło się w Polsce. Do biografii Diany pióra Iwony Kienzler, podchodziłam dosyć ostrożnie, nawet upewniałam się czy to nie ona tę książkę napisała, ale od mojej redaktor prowadzącej uzyskałam zapewnienie, że nie? ekhm. To nie jest pierwsza książka biograficzna tej autorki, którą czytam i wiem, że pisze ona bardzo nierówno, bywa wtórn, ale że ja mam gdzieś na dnie biografię Diany inną, to stwierdziłam, że raczej informacje mi się nie zdublują. Najwyżej znudzi mnie brukowy styl autorki, bo ona lubi takie ploteczki rodem z tabloidów? nie wiem, może czytelnicy teraz łakną takich biografii??
Księżną Dianę znał chyba każdy, z mojego pokolenia. To w jaki sposób zginęła, sprawił, że stała się na chwilę, znowu centrum świata. Pamiętam jak się dowiedziałam o tym, że zginęła. Miałam wtedy dziesięć lat(niecałe) i pamiętam, że zaczytywałam się różnymi artykułami na jej temat. Tym razem sięgnęłam po biografię, szumnie reklamowaną, jako pierwsza polska biografia, napisana w stylu charakterystycznym dla autorki, nieco plotkarsko, nieco chaotycznie, z licznymi dygresjami, ale jako że to chyba jednak na pewno moja pierwsza książka o Dianie jaką czytałam, nie mam wrażenia, że o wszystkim słyszałam, czy czytałam. Autorka szczyci się porządną kwerendą, zresztą podaje bibliografię, książka prosiłaby się jednak o nieco więcej fotografii. Mniej informacji o rodzinie Karola, jest jeden cały rozdział, który bardziej przypomina biografię stryja Elżbiety II, niż pasuje do tej książki, na dodatek autorka lubi przytaczać pieprzne ploteczki, kto ma problemy z potencją, kto jest bezpłodny, kto jest biseksualistą, a kto nie lubi chodzić do barów dla homoseksualistów. Gdy rozpisuje się o potencjalnych ojcach księcia Harryego to aż czuć, że trafiła na swój temat.
Tymczasem książka nie jest biografią, co zlepkiem artykułów, których zatrzęsienie jest w sieci. Widać pośpiech i pisanie po łebkach. Autorka niby próbuje coś tam podsumować, wyciągnąć jakieś wnioski, ale brakuje głębi, takiego ostatecznego muśnięcia, które pokazałoby do jakich wniosków doszła autorka, kompletne podsumowanie, zamiast ogólnikowych, patetycznych stwierdzeń. Próba przedstawienia osoby, zamiast relacjonowania tego co pisała o niej praca, czy co mówili ludzie. Czyta się to sprawnie, ale ja od czasu do czasu Rodzicielce brukowce podbieram, że nie wspomnę o wystawaniu z sąsiadami pod płotami, w celu oplotkowania nowości. Na pewno nie jest to biografia przez duże B. kolejna książka pisana za szybko i bez cyzelowania. Jednak jako produkt mający zaspokoić niską ciekawość czytelnika, sprawdza się idealnie. Przełamała moją czytelniczą niemoc.
Katarzyna Mastalerczyk