Dzisiaj, w ten jakże ponury i niezbyt nastrojowy dzień, przychodzę z opinią bajeczki. Zjawiła się u mnie jakiś czas temu, troszkę o niej zapomniałam, zupełnie nie wiem dlaczego. W każdym razie kilka dni temu wpadła mi w ręce i okazało się, że zachwyciłam się wydaniem. Zajrzałam do środka i było tylko lepiej.
Nie muszę chyba pisać, o czym jest, bo już tytuł mówi sam za siebie. Dodam od siebie, że całość jawi się naprawdę genialnie. Każda pora roku jest zachowana w odpowiedniej tonacji kolorystycznej, charakteryzującej dane zjawiska pogodowe i tego jak zmienia się przyroda. Co sprawia, że jeszcze bardziej przykuwa naszą uwagę. Dodatkowe rymowanki, wierszyki są uzupełnieniem całości.
Ilustracje są naprawdę śliczne, takie typowe dla bajek z mojego dzieciństwa, po prostu nie mogłam oderwać się od tej książeczki. Krótkie teksty, w sam raz skierowane do dzieci na początkowym etapie czytania. Czcionka, kolor kartek jest bardzo w moim guście. Ponieważ lubię te żółte karty, pachnące tuszem. Jestem naprawdę zachwycona tym wydaniem. Każdy rozdział to inna pora roku. Razem z nim informacje, które warto wiedzieć. Co dzieje się z liśćmi, jakie ptaki, kiedy i gdzie odlatują na zimę. I wiele innych przydatnych wiadomości.
Książeczka jest naprawdę bardzo ciekawa i śliczna. Pobiła moje serducho. Myślę, że każda mama powinna zakupić swojemu dziecku. I nawet jeśli jeszcze nie potrafi czytać, zachwyci się przepięknymi ilustracjami. W końcu wspólne spędzanie czasu na czytaniu może być podzielone na role. Dziecko ogląda, a rodzic czyta. Tutaj nie ma szans, by maluch znudziło oglądanie.
Muszę się przyznać, że często otwieram i przeglądam sobie Cztery pory roku, niby taka mała, zwykła książeczka, ale jednak przykuwa uwagę, nawet dorosłego. Mnie kojarzy się z odległymi latami, do których z chęcią bym wróciła. I w sumie dzięki niej, mam okazję, chociaż na chwilkę cofnąć się w czasie.
Naprawdę szczerze polecam, warto zasilić domową biblioteczkę malucha w Cztery Pory Roku.
Agnieszka Bruchal