Po tytule \”Powiernik Witkacego\” spodziewałam się chyba jakiejś sensacyjnej opowieści, innego spojrzenia na twórczość i źródła inspiracji Witkacego. Bazowanie jednak na tak wątłych podstawach jak tytuł zwykle bywa mylące – i tak też było tym razem. Bo \”Powiernik Witkacego\” dotyczy nie tyle Witkacego, co samego \”powiernika\” – księdza zafascynowanego twórczością dramaturga, księdza o dość zaskakujących poglądach, poglądach szerokich, wreszcie księdza piszącego. I to właśnie teksty księdza Henryka Kazimierowicza są głównie treścią książki. Teksty inspirowane najróżniejszymi źródłami, w tym również – dramatami Witkiewicza.
\”Powiernik Witkacego\” rozpoczyna się bardzo obszernym wstępem, który przybliża czytelnikowi sylwetkę księdza Kazimierowicza, jego pracę i charakter jego \”związku\” z Witkiewiczem. Tę część czytałam z ogromnym zainteresowaniem, pochłonęłam z zachwytem. Ksiądz Henryk Kazimierowicz był człowiekiem niezwykłym, nieco dziwnym i potwornie inteligentnym – a te cechy czynią go podobnym Witkacemu. Różnił ich głównie stosunek do wiary. Po przeczytaniu tego wstępu czułam niedosyt – choć powiedziano o księdzu sporo, wciąż wiele z pewnością pozostało do opowiedzenia. Życzyłabym sobie wnikliwej biografii tego człowieka.
Same teksty Kazimierowicza nie są lekkie. Był on człowiekiem oczytanym, elokwentnym, o wszechstronnych zainteresowaniach, stąd czasem trudno za nim nadążyć. Sięga po temat psychoanalizy i daje mu swoje miejsce w \”leczeniu duszy\” podczas spowiedzi; fascynuje się antropologią; odnosi do współczesnych sobie problemów Kościoła Katolickiego; wtrąca literackie aluzje. Każdy tekst opatrzono na szczęście obszernymi przypisami, co ułatwia orientację w szerokim świecie myśli autora.
Książkę czytałam długo, dozując sobie artykuły po kilka. Nie wszystkie być może są jednakowo trudne, jednak mój brak wiedzy w pewnych dziedzinach stanowił dla mnie barierę, która spowalniała lekturę. I choć nie wszystkie tematy podejmowane przez autora budziły we mnie zainteresowanie, dały mi pewne szersze pojęcie o myślach zaprzątających jego umysł – bo jego szczere zaangażowanie w każdym słowie jest wyraźnie wyczuwalne.
Teksty dotyczą oczywiście głównie zagadnień religijnych, teologicznych, acz inspirowane różnymi dziedzinami wiedzy. Choć teologia nie jest moim konikiem i z pewnością w innych okolicznościach nie sięgnęłabym po podobne teksty, spojrzenie księdza Kazimierowicza na pewne zagadnienia związane z jego pracą duszpasterską są intrygujące i zataczają szerokie kręgi sięgając w inne dziedziny. Wnikliwe obserwacje księdza, jego wrodzona ciekawość, wiedza i inteligencja każą mu poszukiwać wskazówek dla swojej pracy w specyficznych cechach ludzi, do których go przysłano. Tu przyjął niemal na siebie dziedzinę Bronisława Malinowskiego – którego również czytywał – czynił spostrzeżenia zgoła zaskakujące, choć niemal oczywiste. Zauważył na przykład, iż zabobonne lęki i wierzenia ludzi z kresów mają swoje odbicie w traktowaniu modlitwy nie tyle jako prośby czy dziękczynienia – ile swoistego \”zaklinania\” bóstwa.
\”Powiernik Witkacego\” z pewnością nie jest książką dla każdego, ja również nie do końca czuję, że w całości jest to lektura dla mnie. Dzieło trudne, specyficzne, interesujące zapewne głównie teologów, historyków Kościoła – czytelników poszukujących rozrywki zapewne zawiodą. A mimo wszystko nie żałuję że po nie sięgnęłam. Paradoksalnie jest to książka, do której można wracać, zawiera wiele niezwykłych myśli, które przyklejają się do człowieka i szukają dalszej pożywki.
Iwona Ladzińska