Miś Uszatek to jeden z głównych bohaterów mojego wczesnego dzieciństwa. W dużej mierze dotyczy to wersji filmowej, oglądanej niegdyś z zapałem w \”Dobranocce\”. Misia z tej wersji podziwiałam za jego niebywałą – jak wówczas uważałam – mądrość i rozsądek, i nawet okazyjne błędy popełniane przez grubego pluszaka nie potrafiły zmienić we mnie tego przekonania. Nieco później poznałam książkowego Uszatka, różniącego się znacznie od animowanej wersji. I to właśnie ta postać z książki przemówiła do mnie najbardziej. Dziś opowieść o Misiu, wydana przez Naszą Księgarnię tak jak przed laty z cudnymi ilustracajami Zbigniewa Rychlickiego, zadomowiła się z powodzeniem na półce moich dzieci.
Pierwowzór Uszatka z książki Czesława Janczarskiego to zupełnie inna historia niż ta z wersji animowanej. Książkowy miś dopiero poznaje świat, jest bardziej dzieckiem. I więcej w nim poezji. Krótkie teksty traktują o drobnych epizodach, niewielkich odkryciach misia podczas poznawania świata – pór roku, uczuć, codziennych spraw. Opisane z dużym wyczuciem i prostotą, przeznaczone dla czułej, rozwijającej się wyobraźni najmłodszych dzieci, rozczulają po latach również dorosłych. Jest w nich naiwność, delikatność i język charakterystyczny dla literatury dziecięcej sprzed kilkudziesięciu lat, na której wychowywali się obecni rodzice i dziadkowie. To sprawia, że wspólna lektura jest przyjemna również dla starszych pokoleń.
Bezapelacyjnym atutem książkowego \”Misia Uszatka\” są ilustracje. Idealnie pasują do tekstu w tonie, kolorystyce i znakach czasu w którym powstawały. Rysunki Zbigniewa Rychlickiego doskonale znane wielbicielom Misia są absolutnym arcydziełem. Ich prostota, stonowanie i charakterystyczny – dziś już nieco retro – styl autora przemawiają do wyobraźni i poruszają jakąś czułą strunę.
Cieszy mnie praktykowane w ostatnich latach przez Naszą Księgarnię wydawanie klasycznych dzieł polskiej literatury dziecięcej w ich pierwotnej oprawie graficznej. To jak powrót do dzieciństwa i odnajdywanie wspólnych ścieżek z potomstwem. Metryka Uszatka pokryła się już co prawda nieco kurzem, ale mimo pewnej staroświeckości Miś zachował jeszcze świeżość i dziecięcą atrakcyjność. I z pewnością wciąż ma dużo do zaoferowania dziecięcej ciekawości i wyobraźni.
Iwona Ladzińska