Jakiś czas temu zaczęłam zbierać książki Judith Lenox, kilka lat temu przeczytałam powieść Florenckie lato, była całkowicie w moim klimacie. Uwielbiam sekrety z przeszłości, cofanie się w czasie. Gdy zobaczyłam zapowiedź Żony jubilera wiedziałam, że tę książkę chcę i muszę przeczytać. Niestety, tradycyjnie, swoje odleżała w kartoniku z książkami na cito. No i tak, pewnego ponurego dnia, wzięłam i chwyciłam właśnie tę książkę. Ona ma taką słoneczną okładkę, pełną energii, chociaż, jak prędko się przekonałam, nie jest tak radosna to książka, jak mógłby sugerować pastel na okładce. Jednak właśnie tak często się zdarza, coś co wygląda optymistycznie, ciepło, może kryć mroczne wnętrze.
Juliet, jako młoda dziewczyna po śmierci ojca znalazła się w tarapatach. Była w Kairze, bez pieniędzy, a tam nie było spokojnie. Wyprzedając swój majątek poznaje jubilera. Henry później zostaje jej mężem, ale okazuje się, że mężczyzna, bezwzględny w interesach, zdeterminowany, nie jest dobrym mężem, dla młodej, spragnionej miłości dziewczyny. Mężczyzna jest zimny, okrutny i wybuchowy. Jego przeciwieństwem jest, jego przyjaciel Gillis, który jest parlamentarzystą, ojcem rodziny, ale człowiekiem przystępniejszym, chociaż wiarołomnym. Pomiędzy nim a Juliet nawiązuje się relacja, której nie ma prawa być. Pełna emocji opowieść o ludzkich uczuciach, słabościach, marzeniach, miłości i błędach.
Tym razem, Judith Lenox zabiera nas do świata kamieni szlachetnych, a ja bardzo lubię czytać takie biżuteryjne opisy, jestem typową kobietą, lubię błyskotki oglądać, przy czym posiadać, niekoniecznie, najpiękniejsze precjoza, cudownie wyglądają na wystawie u jubilera, a ja nie mam służby domowej, która by to czyściła (wystarczy, że rodową porcelanę, jak kopciuch muszę czyścić). Opisy, może nie są rozbudowane, ale to co jest bardzo mnie ucieszyło. Postać Henrego jest tak skonstruowana, że nie da się go lubić, nie da się nie współczuć Juliet, ale z drugiej strony Gillies, nie jest wolny od wad. O ile zdradę Juliet można zrozumieć, jeżeli zdradę można rozumieć, o tyle postępki mężczyzny nie są już tak łatwe. Gość jest permanentnie niewierny i uważa, że wszystko jest w porządku. Nienawidzę takiej postawy i tyle!
Książka to taka angielska opowieść, niespieszna, klimatyczna, dużo w niej przestrzeni, tego angielskiego mglistego klimatu, który buduje napięcie, atmosferę tajemnicy i napięcia. Czyta się ją szybko, na pewno jest wymarzoną opowieścią dla osób które lubią Anglię z okresu około drugiej wojny, chociaż tak wiele wojennych opisów nie ma, a później ruszamy z kopyta w dalszy okres, ale można jeszcze zaznać tej angielskiej sielanki. Książka może i mnie nie zachwyciła, ale czytało mi się ją dobrze. Dlatego polecam.
Katarzyna Mastalerczyk