Kolejny raz udało mi się sięgnąć po książkę, którą wydało Wydawnictwo Kobiece. Parę tygodni przeleżała u mnie na półce, aż w końcu zostałam zmotywowana, by po nią sięgnąć. Tak jak w przypadku Dziewczyny z nagietkowym szalem mamy dwa przedziały czasowe, tym razem łącznikiem nie jest przedmiot a bohaterka, która występuje i w latach pięćdziesiątych i współcześnie. Lubię takie powroty w przeszłość, rozwikływanie zagadek z przeszłości. Tytuł, sugeruje, że będziemy mieli do czynienia z banalną opowiastką o miłości, bo jak oświadczyny to wiadomo, że uczucie. Dodatkowo mamy dwa miasta Londyn i Nowy Jork. Już okładka do mnie przemówiła, ta zawieja śnieżna, tak idealnie współgra z obecną pogodą. Tylko czy i treść do mnie przemówi?
Najpierw poznajemy tajemniczą osobę, która pisze ogłoszenie o poszukiwaniu osoby, która towarzyszyłaby jej w podróży do Nowego Jorku, do miasta, które chciała odwiedzić, ale z jakiegoś powodu, nigdy tam nie była. I później poznajemy Amy, młodą dziewczynę, która z Nowego Jorku przybyła do Londynu by zrobić karierę na Est Endzie. Niestety złamała palec i dorabia jako kelnerka, ale za to się zakochała, w synu dobrej rodziny i w obiecującym dyplomacie. Właśnie spieszy się do Tower na snobistyczne przyjęcie i gdzie spodziewa się, że Daniel się jej oświadczy. W jakim jest błędzie. Na przyjęciu zostaje ośmieszona i przystawia się do niej niedoszły teść. Amy jest załamana, a nie ma za co wrócić na święta do domu. I wtedy znajduje ogłoszenie. Starsza pani – Georgia przypada jej do gustu i tak poznajemy przeszłość panny Hamilton, którą matka chciała wepchnąć do wielkiego świata; szkoła dobrych manier, bal debiutantek, a jednak starsza pani niesie w sobie jakąś tragedię. Jaką… tego dowiemy się pod koniec. Okazuje się, że w wyższych sferach jest dużo trupów w szafie.
Znowu jestem zauroczona wersją z przeszłości. Mamy ostatni bal debiutantek z tym strasznym formalizmem, przestrzeganiem absurdalnych zasad i wyścigiem by złapać lepszego chłopaka, nazywanego rarytasem. Liczy się to co dla oka. Nie prawda, szczerość, liczy się kasa i splendor. W dalszych częściach zobaczymy, jak wiele ludzie są w stanie zrobić dla tytułu. I zgnilizna arystokracji wciąż trwa, po ponad połowie wieku, nadal ludzie z wyższych sfer są dwulicowi, podli.
Obie te historie łączy wieczór, który miał być początkiem nowego, wspaniałego życia, życia o którym obie te kobiety marzyły. Wyszło inaczej, ale czasami, chociaż nie zawsze, inaczej, nie znaczy gorzej.
Dobre czytadło na weekend. Polecam!
Katarzyna Mastalerczyk