Do Adama Mickiewicza mam ogromną słabość. Poprzez jego \”Świteziankę\” i część II \”Dziadów\” widzianą dziecięcymi jeszcze oczyma odkrywałam niegdyś absolutnie niesamowite bogactwo opowieści z ludowych przekazów, znacznie przewyższające podsuwane mi dziecięce lektury i programy telewizyjne. Jego poezje towarzyszyły mi przez trudy nastoletnich zgryzot a słowa którymi tchnął w nie duszę wzbudzały żywsze uczucia do polskiej mowy. Wreszcie jego \”Pan Tadeusz\” podbił moje serce wieki temu i do dziś jest jedną z najukochańszych lektur. Po latach mojemu pierworodnemu zaczęłam czytać na dobranoc bajki Mickiewicza, fragmenty poezji, ballad, a gdy nieco podrósł opowiadałam o poecie, na pamiątkę którego otrzymał swoje imię. Takie opowiadanie jednak nie jest proste w przypadku Mickiewicza – bo jak tu powiedzieć niektóre rzeczy z bujnego życia romantycznego poety kilkulatkowi, co przemilczeć i jak nie przemilczeć zbyt dużo? Nie wiem na ile udało mi się przekazać cokolwiek o wieszczu w sposób właściwy, natomiast dziś mam pod ręką wzorcowy przykład jak to robić należy. Wydawnictwo Zysk wydało jakiś czas temu znakomitą książkę Jakuba Skworza \”Adaś Mickiewicz. Łobuz i Mistrz\”. Już sam tytuł brzmi zachęcająco, treść natomiast wypełnia piękna opowieść o podróży poprzez życie jednego z największych poetów wszech czasów. Opowieść poniekąd historyczno-przygodowa.
A więc jest gabinet dziadka – zamknięty, zakazany. Bo dziadek kryje w nim niezwykłe książki, niebezpieczne i cudowne zarazem. Za dotknięciem strony czytelnik wpada w rzeczywistość rozdziału, na którego stronę trafiła jego dłoń. Jedynie dziadek-strażnik ma pęk kluczy, dzięki którym można wrócić do gabinetu lub przejść do innego rozdziału. Coś pięknego! Pojęcie \”wciągającej książki\” wchodzi tu na inny poziom, poprzez cudowną metaforę otwierania światów za pomocą literatury. A dla dziecka? Cóż za bogactwo dla pobudzenia wyobraźni! Nie jest to pomysł zupełnie nowy, jednak tutaj znakomicie dostosowano go do wyznaczonego zadania – ukazania życiorysu Mickiewicza w sposób żywy, odległy od nudnych lekcji, od przemów pod pomnikiem z brązu.
I tutaj ów sposób \”żywy\” jest uchwycony niemal dosłownie. Małotelnie rodzeństwo, Eryk i Ola pod opieką dziadka przemierzają kolejne rozdziały biografii Adama Mickiewicza, dzieląc z nim tę samą przestrzeń i czas. Po raz pierwszy widzą małego Adasia tuż po jego groźnym wypadku, później towarzyszą mu w kolejnych istotnych momentach jego życia, aż do jego ślubu z Celiną Szymanowską. W trakcie swoich podróży po biografii wieszcza obserwują go z ukrycia podczas jego dziecięcych zabaw, młodzieńczych zakazanych schadzek z ukochaną Marylą, podczas zakładania Towarzystwa Filomatów, podczas podróży. Wszystko uzupełniane komentarzami dziadka, dobrze znającego życiorys Mickiewicza i zorientowanego w historii świata i jej niuansach.
Podczas lektury w kolejnych scenach odrysowanych prosto acz malowniczo, można rozpoznać inspiracje do kolejnych utworów Adama. \”To lubię\”, \”Dziady\” czy \”Stepy Akermańskie\” w tej – dziecięcej skądinąd beletrystyce – wybrzmiewają w uszach wyraźnie nieomal jak cytowane. Bo to wszystko, choć przeznaczone dla młodego czytelnika i napisane z możliwą łagodnością, potraktowane jest poważnie, bez \”upupiania\”, bez infantylności. Bez ukrywania brutalnych momentów – choćby powstania listopadowego, które choć wzniosłe, nie było rzeczą estetyczną i jako takiej doświadczył go Eryk wpadając w sam środek powstańczej zawieruchy.
Podoba mi się też sposób przedstawienia samego Adama Mickiewicza. Nie jest on niedostępną, pomnikową istotą, a człowiekiem z krwi i kości. Zdarza mu się stchórzyć, zdarza mu się skorzystać z protekcji, zdarza mu się spotykać z zaręczoną dziewczyną. Wszak tak było, a Jakub Skworz pisze o tym tak zwyczajnie, prosto i pięknie zarazem, że dziecięcy umysł pojmie wszystko doskonale bez szkody dla wrażliwości przyrodzonej młodemu wiekowi. Jednocześnie jednak autor nie umniejsza idealizmu Mickiewicza, patriotyzmu, jego zaangażowania w sprawy narodowe i – przede wszystkim – nie odbiera mu talentu oraz wagi jego słów inspirujących do działania.
Książka jest piękna. Przedstawia jednak Adama Mickiewicza w epizodach, w sposób niepełny – i to daje pewien niedosyt, książka mogłaby mocniej wgryźć się w jego życiorys, pokazać więcej. I może nie zamykać się w dniu ślubu poety. To chyba moje jedyne poważne zastrzeżenie. Muszę przyznać, że \”Adaś Mickiewicz. Łobuz i Mistrz\” daje pewne pojęcie o genialnym poecie, jego życiu i czasach w których przyszło mu żyć. Pozwala dostrzec ciekawego człowieka kryjącego się za wielkim nazwiskiem, poprzez konfrontację współczesnych dzieci z jego życiem, trudnościami, radościami związanymi z rzeczywistością mu daną. Pozwala wręcz zaprzyjaźnić się z nim jak z bohaterem ulubionej powieści. Tak właśnie powinno się o nim opowiadać dzieciom.
Iwona Ladzińska