Jajka, mleko, miód, śmietana, twaróg, żelatyna… tego wszystkiego potrzebujemy, gdy chcemy przyrządzić coś słodkiego. Bez nabiału przecież niemożliwym jest upieczenie ciast, ciasteczek, tart, nie ukręcimy kremu, nie ugotujemy budyniu i tak dalej. A co z weganami i alergikami? Zarówno jednych, jak i drugich jest z roku na rok coraz więcej. Co oni jedzą w takim razie? Paweł Ochman w książce kucharskiej ?Pyszności z roślin? pokazuje, że na diecie wegańskiej słodka rozpusta też jest możliwa.
Oprawa graficzna.
Pierwsze, co się rzuca w oczy, są zdjęcia. Zajmują całą stronę, czasem nawet dwie. Nie powiem, na widok niektórych przysmaków pociekła mi ślinka. Każde zdjęcie wygląda apetycznie. Chciałoby się zjeść od razu z kartki. Oprawa graficzna jest ogromnym plusem książki. Staranna, dopracowana, śliczna.
Książka jest dość spora, myślę, że istnieją półki, które nie zmieszczą tego tomiszcza. To z kolei uznaję za minus. \”Pyszności z roślin\” są niepotrzebnie nadmuchane. Znaczna część przepisów zajmuje nieco ponad połowę strony, niektóre mniej, a i te, które rozłożone są na całą, można spokojnie zmieścić na znacznie mniejszej przestrzeni. To wyłącznie kwestia graficznego ułożenia tekstu.
O ile nie czepiam się dwustronicowych zdjęć, tak już myśli autora na dwa zdania rozłożone na dwie takie wielkie strony już mnie kłują po oczach. I nie mówię, że komentarz Ochmana jest niepotrzebny – o nie, uważam, przemyślenia autorka są bardzo cenne i czytanie ich sprawiło prawdziwą przyjemność. Po prostu ta książka spokojnie mogła być mniejsza i poręczniejsza. U mnie zajmuje 1/3 stołu! W mniejszych kuchniach korzystanie z tej pozycji jest niemożliwe.
Przepisy.
Ale tutaj nie chcę oskarżać autora. Taką miał wizję, nie mnie to oceniać. Skupię na sednie. Ogromnie podoba mi się, że przepisy są proste. Zarówno lista składników, jak i wykonanie zajmują mało miejsca. Większość produktów każdy zna, ma w domu, a osoby, które boją się eksperymentów w kuchni znajdą coś dla siebie. Z drugiej strony ludzie lubiący poszaleć też nie będą zawiedzeni.
Przepisy są podzielone według kategorii takich jak: torty, Tłusty Czwartek, lody, świąteczne słodkości, czy lody, czyli to, co znamy wszyscy, ale jest tego więcej. Autor pokusił się nawet o zweganizowanie przysmaków, które znamy z dzieciństwa oraz potraw z różnych stron świata.
Na początku książki znajduje się dział z potrzebnymi wskazówkami dla początkującego domowego cukiernika. Autor pokrótce omawia sprzęty kuchenne i podstawowe składniki, które mogła być nieznane osobom, które zaczynają przygodę z wegańskimi słodkościami, na końcu zaś znajdują się przepisy na takie składniki, jak wegańska śmietanka, masa makowa, czy mus warzywny.
Polecam tę pozycję.
To prawda, że podnosiłam to, że książka jest sztucznie rozdmuchana, ale mimo wszystko ją polecam. Jest to niezwykle estetycznie wydany album, który będzie ozdobą domowej biblioteczki, oraz ciekawym i pięknym prezentem dla lubianej osoby. Ja ją stawiam na półce i gorąco polecam!
Agata Róża Skwarek