Mogłoby się wydawać, że w XXI wieku nie ma już na świecie miejsca, którego człowiek by nie zbadał i nie odcisnął na nim swojego piętna. A jednak… okazuje się, że w samym sercu deszczowego lasu Moskitii w Hondurasie aż do tej pory kryły się tajemnice, o jakich Europejczykom nawet się nie śniło.
Legendy o Białym Mieście zwanym też Miastem Boga Małp od dawna krążyły wśród miejscowej ludności. Historie o kryjących się w nim bogactwach niemal równie długo pobudzały wyobraźnię białych i owocowały regularnymi wyprawami, mającymi na celu ich zdobycie. Wszystko na darmo. Aż do początku XXI wieku, kiedy badaczom przyszła z pomocą najnowsza technologia, zagadką było nie tylko to, co kryje w sobie zaginione miasto, lecz nawet jego lokalizacja.
Zaginione Miasto Boga Małp autorstwa Douglasa Prestona to historia ekspedycji, która miała na celu odnalezienie i zbadanie ruin ukrytych w dżungli ruin prekolumbijskiej cywilizacji. To co wcześniej zajęłoby lata, przy użyciu lidarów potrwało kilkanaście dni. Zeskanowana laserami dżungla ujawniła wiele ze swoich tajemnic. To jednak był dopiero początek zarówno przygody, jak i wyjątkowo żmudnej pracy.
W swoim reportażu Preston porusza różne tematy związane z Białym Miastem. Po pierwsze przedstawia historię jego poszukiwań – pełnych pasji, ale i przekłamań, czasem wręcz oszustw, które niewiele przybliżały ludzi do prawdy na temat ruin. Dalej przyszła kolej na opis przygotowań wyprawy, w której wziął udział sam autor. Trwały one wiele lat i wymagały nie tylko zaangażowania ogromnych środków finansowych, ale przede wszystkim wyczucia politycznego i zręcznego lawirowania w skomplikowanej wewnętrznej sytuacji Hondurasu. Wreszcie mamy samą wyprawę do serca dżungli, gdzie od kilkuset lat nie stanęła ludzka noga. Coś niesamowitego i trudnego do wyobrażenia!
Wyprawa ta nie stanowi jednak zwieńczenia książki, a jedynie jej środek. Jak stwierdził jeden z jej uczestników – odnalezienie miasta było najłatwiejszą częścią, prawdziwe trudności nastąpiły dopiero później. Preston obrazowo przedstawia kłótnie akademickie i prawdziwą burzę, wywołane przez odkrycie La Ciudad Blanca oraz niezwykle problematyczną sytuację samego Hondurasu, zarówno pod względem politycznym, jak i gospodarczym. Przeraża niepohamowana, nielegalna wycinka lasu deszczowego, wobec której władze są bezradne. Równie mocno wstrząsa potęga narkotykowych karteli, pozostających właściwie bezkarnymi i wykorzystującymi dżunglę do nielegalnego przerzutu towaru. Nie bez powodu Honduras jest uznawany za jedno z najbardziej niebezpiecznych miejsc na ziemi.
Ekipie, która z sukcesem wyruszyła do Białego Miasta, niektórzy zarzucali hołdowanie stereotypowi Indiany Jonesa, szukanie sensacji i przygody, a nie odkryć naukowych. Patrząc na relację Prestona nie sposób oprzeć się wrażeniu, że krytyka mocno na wyrost i mocno niesprawiedliwa. Niemniej, nie sposób do pewnego stopnia nie wysunąć podobnego zarzutu samemu reportażowi.
Katarzyna Abramova