Elżbieta Cherezińska jest obecnie w Polsce marką. Każda jej książka jest wyczekiwana. Od lat Byłam sekretarką Rumkowskiego była białym krukiem, owianą legendą książką, która na rynku ukazała się, zanim Cherezińska zdobyła sławę piewczyni polskiej historii. Byłam ciekawa jak poradziła sobie z tematem nie dziejów Polski, nie skandynawskich sag, ale z tematem getta. Wokół Łodzi, a zwłaszcza Chaima Rumkowskiego narosło wiele legend, wiele plotek. Tym razem mamy mieć możliwość oglądania go przy pracy. Książka w formie dziennika, pisanego przez jego sekretarkę, zabiera nas do samego centrum wojny, w oko cyklonu. Opowieść poprzedzona jest słowem Szewacha Weissa oraz historią, jak to się stało, że książka ta ujrzała światło dzienne.
Etka Daum kończyła szkoły w Gdańsku, później los rzucił ją do Warszawy, miała szczęście, cudem nie zginęła pod gruzami. Dziewczyna wraz z matką i siostrą trafia do łódzkiego getta. Nie umie się lenić, więc zaczyna szukać pracy. Jest wykształcona, ma doświadczenie, trafia więc do biura Chaima Rumkowskiego. Tam wykazując się rzetelnością i profesjonalizmem, co toruje jej drogę do najbliższego kręgu pracowników tego, którego historia nie oceni zbyt łaskawie. Zaczyna pisać swój dziennik, jako księgę życia. Nie jest to jedynie opowieść o getcie i o Rumkowskim, to świadectwo o cywilizacji w ekstremalnym zagrożeniu. Prawdziwa, przykuwająca uwagę historia, którą połyka się jednym tchem.
Wybrałam sobie dobry dzień na czytanie tej książki. Niedziela, upał, słonce nielitościwie pali po oczach. Tylko takie, pogodne otoczenie, sprawiło, że nie popadłam w jedną wielką melancholię. Stosunkowo rzadko czytam o gettach, o holocauście, bo ogarnia mnie przerażenie i zimny strach pełza mi po kręgosłupie. Czy chociaż trochę dojrzeliśmy?
To pierwsza aż tak bezpośrednia relacja z łódzkiego getta, pierwsza która tak dużo mówi o Rumkowskim, chociaż będąc dziennikiem, jest skażona subiektywizmem. Tym, że Etka, przynajmniej na początku jest wpatrzona w swojego szefa, że próbuje go tłumaczyć, wręcz gani innych za krytykę. Czy jednak należy Rumkowskiego krytykować? Bądź, co bądź w najbardziej pesymistycznych ocenach, z jego getta ocalało pięć tysięcy ludzi. Żadne inne getto nie ma tak dobrych statystyk. Wydaje mi się, że ciężko porównywać swoje oceny, gdy wiemy już tyle, gdy znamy koniec, z ocenami Etki, która musiała wierzyć, musiała – by nie zwariować, by nie popaść w całkowity marazm. Czy my też nie próbujemy szukać logiki, celu, szansy na happy end?
Ponad trzysta stron historii, która ze strony na stronę robi się bardziej ponura. Tragedia, goniąca tragedię, ale w pewnym momencie pośród ogromu zła, staje się kolejna nowiną, następną nowością. To jest straszne. I straszna jest ta walka o normalność, determinacja by przetrwać. Przypomina to kota, który pozwala uciec myszy, na kilka centymetrów, by przygnieść ją bezlitośnie łapą. A mysz ucieka z wiarą w sukces. Niewiedza jest błogosławieństwem.
Katarzyna Mastalerczyk