Liane Moriarty ogromną popularność zyskała dzięki powieści \”Wielkie kłamstewka\”, na podstawie której powstał serial ze wspaniałą kobiecą obsadą. Tym razem w ramach serii \”Kobiety to czytają!\” wznowiono wydanie jej wcześniejszej powieści \”Kilka dni z życia Alice\”.
Alice ma dwadzieścia dziewięć lat, kochającego męża i dziecko w drodze. Ale gdy odzyskuje przytomność po upadku na siłowni (na siłowni? Alice nienawidzi ćwiczyć!), wydaje jej się, że świat wokół zwariował. Wszyscy wmawiają jej, że ma trzydzieści dziewięć lat, trójkę dzieci i właśnie rozwodzi się z mężem. Kobieta z niedowierzaniem próbuje wpasować się w nową wersję swojego życia, jednocześnie walcząc o odzyskanie męża i wspomnień. Tylko czy jedno z drugim idzie w parze? Jak żyć bez pamięci o najważniejszych latach swojego życia?
Powieści z motywem utraty pamięci przez kobietę było już wiele, można pomyśleć, że to dość wyeksploatowany temat. Ale Liane Moriarty udało się wyjść poza schemat, napisać historię, która porusza, napawa optymizmem, ale też prowokuje do zastanowienia, do próby postawienia się w miejscu głównej bohaterki. Czy dziesięć lat temu tak wyobrażaliśmy sobie swoje przyszłe życie? Czy jesteśmy w miejscu, w którym chcieliśmy być, czy może w pewnym momencie zmieniliśmy siebie i swój system wartości? Te osobiste pytania, które nasuwają się podczas lektury, zmuszają, by spojrzeć w głąb siebie. By zobaczyć, jak wiele się osiągnęło i zacząć to doceniać. Może to pora, by odrzucić wszystkie negatywne myśli na swój temat, pogratulować sobie, że przez ostatnie kilka lat udało nam się spełnić dawne marzenia, o których teraz już może nie pamiętamy.
Alice ze zdumieniem odkrywała, jak zmieniło się jej życie. Ile marzeń i planów udało się jej zrealizować, ile z ich zamieniła na inne pragnienia. Była dumna z tego, co osiągnęła, choć niezbyt dumna z tego, jaką osobą się stała, jak pozmieniały się jej relacje z bliskimi. I szczerze załamana z tym, co stało się z jej małżeństwem. Jaki związek z tymi wszystkimi zmianami miała tajemnicza Gina, o której nikt z nią nie chciał rozmawiać?
Główna bohaterka po wypadku była postacią, która wzbudzała sympatię. Trochę zagubiona, trochę naiwna, pełna wiary, że może jeszcze wszystko naprawić. Ale w opowieściach jej obecnych znajomych jawiła się jako zupełnie inna osoba: pewna siebie, zadbana i wiecznie zabiegana. Kobieta, którą się podziwia, ale niekoniecznie lubi. Teraz nie chciała się pogodzić z odejściem męża, ale co będzie, gdy wróci jej pamięć i przypomni sobie, dlaczego musieli się rozstać? Jak musieli się czuć jej bliscy, gdy z dnia na dzień Alice stała się zupełnie inną osobą niż ta, którą do tej pory kochali, lubili czy nienawidzili?
Znając już dwie powieści autorki, miałam pewne oczekiwania co do tej książki. Liczyłam na mroczne, wstydliwe tajemnice, zaskakujące zwroty akcji, budowanie napięcia i urywanie narracji w najciekawszych momentach, by ani na chwilę nie tracić uwagi czytelnika. Ale \”Kilka dni z życia Alice\” było inną historią, delikatniejszą, czasem wzruszającą, może mniej zaskakującą, lecz przyjemną i ciepłą, pozostawiającą z błogim poczuciem szczęścia i kilkoma tematami do rozmyślań. To książka, w którą szybko się zaangażowałam i szczerze życzyłam Alice, by odzyskała od życia to, czego tak naprawdę pragnęła. Idealna na wiosnę? Zdecydowanie!
Jagoda Miśkiewicz-Kura