W świecie gdzie mnogość uczuć czasem może przerazić nawet dorosłego, dzieci muszą często radzić sobie same w tej trudnej sztuce, jaką jest nazywanie swoich emocji. Każdego dnia poznają świat i muszą zmierzyć się z masą emocji, które każdemu z nich na początku trudno nazwać.
Z pomocą dla maluchów i rodziców przychodzi Yasmeen Ismail i jej książeczka, która nie tylko nauczy dzieci nazywać emocje, lecz również pozwoli je zobrazować. Narysuje to, co czuje, może być zalążkiem wspaniałej przygody, którą dziecko może odbyć wraz z rodzicami.
Od początku. Dostajemy śliczną żółtą książeczkę, która pełna jest miejsc, w których można rysować. Każda emocja ma tu swoje oddzielne miejsce i chwile dla siebie, by się pochylić nad jej znaczeniem i pomyśleć jak zobrazować to, co czuje w danym momencie nie tylko bohater książeczki, ale i nasza pociecha.
Przemierzamy kartka po kartce opowieści, które pełne są emocji. Maluchy poznają radość, jaką można odczuwać z prezentu od innej osoby, smutek z powodu utraty lodów lub uczucie samotności, gdy nie ma się z kim bawić lub dzielić czymś sprawiającym radość.
Dzieciaki dowiedzą się jak rozpoznać emocje, które towarzyszą im w codziennym życiu, ale i takie, które pojawiają się bardzo rzadko i mogą nastręczać większych trudności. Do każdej emocji przypisano zadanie, które będzie pomagało w zrozumieniu uczuć i tego, z czym muszą się mierzyć nasi bohaterowie. Poczujemy ekscytacje, gdy na stronach książki ukaże się choinka do ubrania, rozdrażni nas to, że piesek nie umie jeździć na łyżwach i wystraszy balonik, który pękł.
Książka ta daje szerokie pole do popisu i mnóstwo zabawy, dzięki której niestraszne będzie nazwanie uczuć i łatwiejsze komunikowanie swoich potrzeb. Wydana prosto z niewielką ilością koloru pozwala na rozwój umiejętności w sferze nazewnictwa uczuć i skupienie się na samej historii. Wystarczą kolorowe kredki i chwila wspólnej zabawy, która przekształci się w sporą dawkę wiedzy dla najmłodszych. Idealnie sprawdzi się dla ciut starszych pociech, które chętnie spędzają czas z pudełkiem kredek w dłoni.
Marta Daft