Po długiej serii obyczajówek i bajek dla dzieci przyszła pora na coś mocniejszego, a mianowicie thriller, w dodatku szpiegowski. Ostatnio rozmijała się z tym gatunkiem, od czasu Patrz, jak Jane ucieka Joy Fielding, miałam okazję przeczytać raptem kilka naprawdę świetnie skrojonych thrillerów. Muszę to wiedzieć plasuje się dość wysoko.
Co prawda miałam odrobinę mieszane uczucia na samym początku, nijak nie mogłam się wgryźć i zgrać z narracją pierwszoosobową, szło to bowiem dość topornie, jakby ktoś na siłę dociskał do siebie niepasujące puzzle, chcąc stworzyć spójną całość. Niemniej z czasem lektura stała się płynniejsza i do samego końca z zainteresowaniem śledziłam losy Viv i jej bliskich.
Karen Cleveland przeplata teraźniejszość ze wspomnieniami, które budują klimat tej powieści, wprowadzając tym samym niepewność i napięcie, które jest mile widziane w tego typu historiach. Genialnie lawiruje między faktami i domysłami, że wydaje się, iż zakończenie okaże się… zaskakujące. Przyznam, że długo zastanawiałam się, jak to się zakończy, kto okaże się tym najistotniejszym ogniwem… i do samego końca miałam nadzieję, że może jednak będzie inaczej, jednak epilog nie pozostawił żadnych złudzeń. Karen Cleveland stworzyła bardzo wiarygodny obraz szpiegowskiej siatki, który ukazuje jej złożoność, ale także złożoność fabuły. Coś, co wydaje się oczywiste, w mgnieniu oka przestaje takim być, a to, co wydawało się strasznie pogmatwane, po spojrzeniu z odpowiedniej perspektywy okazuje się dziecinnie proste. Czy może być coś lepszego od tak misternie utkanej historii?
Nie do końca przekonuje mnie styl autorki (albo tłumacza), pomimo iż z czasem udało mi się wczytać w tę historię, mimo wszystko cały czas odczuwałam delikatne zgrzyty. Bo niby czyta się całkiem szybko, akcja może nie pędzi na złamanie karku, ale nie jest też rozwleczona, Karen Cleveland wprowadza przyjemny dla umysłu zamęt, co potęguje zainteresowanie tym, co wydarzy się dalej… dalej… dalej i tym, jaki będzie wielki finał, a jednak cały czas coś mnie drażniło.
W opisach udało się autorce uchwycić całą paletę emocji i uczuć, tyle że miałam wrażenie, że natrafiają i one i ja na jakąś niewidzialną barierę. Niby wiedziałam, co czuje główna bohaterka, że boi się o dzieci, męża, pracę itd., ale wszystko to docierało do mnie przytłumione. Wiedziałam, ale nie czułam… Do samego końca nie byłam w stanie przebić się przez tę barierę, co trochę uszczupliło przyjemność z lektury.
Dialogi stanowią dopełnienie opisów, są bardzo wiarygodne, zapewne tak mogłyby wyglądać wymiany zdań w czasie rzeczywistym, gdyby nie była to fikcja literacka. Między opisami i dialogami udało się autorce zachować równowagę, przez co historia zyskuje na lekkości, a to z kolei ma wpływ na jakość i tempo czytania.
Bohaterowie zostali przez Karen Cleveland dopracowani pod wieloma względami. Zarówno ich przeszłość, jak i rys psychologiczny (łownych bohaterów) świadczą o tym, że autorka przyłożyła się do tego zadania. Postaci są wyraziste, a jednocześnie idealnie wtapiają się w tło wydarzeń.
Muszę to wiedzieć to dobrze skontrowana powieść szpiegowska. przy której z pewnością nie będziecie się nudzić. Książka Karen Cleveland to gwarancja mile spędzonych godzin i tajemnic, które będziecie chcieli rozwikłać razem z Viv.
Polecam.
Michalina Foremska