Ostatnie wydarzenia pokazały, że życie angielskich elit, zwłaszcza rodziny królewskiej cieszy się wielkim zainteresowaniem. Dlatego powstają kolejne książki, pokazywane są filmy. Ponieważ sama nie jestem wolna od tego rodzaju ciekawości, chętnie rzucam się na nowe biografie i z tego powodu gdy tylko ujrzałam zapowiedź tej książki zapałałam pożądaniem. Dlatego też książka nie czekała nawet tygodnia na lekturę. Małżeństwo królowej Elżbiety jest zawsze na świeczniku, ale znamy je z pogłosek, z domniemań. Mąż i żona milczą na temat swojego pożycia, jak o takim związku napisać książkę. Czy wyjdzie brukowiec, czy może jednak solidna pod względem bibliograficznym, porządna biografia? Nie wiedziałam czego się spodziewać.
Od ponad siedemdziesięciu lat są małżeństwem. Pobrali się w czasach, gdy pełna emancypacja była mrzonką, jej była przeznaczona korona, ale oboje spodziewali się, że to dalsza perspektywa, że zdążą nacieszyć się zwykłym życiem. Los chciał inaczej, zaledwie parę lat po ślubie, jej ojciec umarł i ona została królowa, a on miał podążać dwa kroki za nią, bez tytułów, bez możliwości dania dzieciom nazwiska, bez konstytucyjnej roli. Ot potrzebny jak kotu drugi ogon. Czy to prawda co widzimy w serialu The Crown, że ich małżeństwo pełne kryzysów, a książę Filip zamiast wspierać żonę, tak naprawdę przysparza jej wielu trosk? Tylko czy ta książka jest tym co chcą dostać fani brytyjskiej monarchii? Czy kogoś interesuje prawda? Czy wolą wierzyć w królową, która po siedmiu dekadach małżeństwa wciąż rozjaśnia się na twarzy, gdy do pokoju wchodzi Filip?
Czas czytania? Jakieś 20 godzin, minus jakieś siedem na sen, dwa na pracę, i dwie na zbieranie się do pracy i konanie. Książkę czyta się dobrze i szybko, ale umówmy się coś pomyliło się na etapie korekty, albo tłumaczenia. Niektóre zdania są napisane w tak chaotyczny sposób, że nie sposób domyślić się o co chodzi, bądź tak napisano je, że sugeruje to błąd rzeczowy, bo Królowa Wdowa, nie była matką Królowej Matki. Czasami zdanie się urywa, jakby chochlik je wyciął, są literówki. Są też błędy rzeczowe, car Mikołaj I nie miał prawa żyć w chwili ślubu rodziców Filipa, a autorka(bądź tłumacz), nie rozróżnia, księżniczki od księżnej. To poważne zarzuty wobec kogoś, kto na początku wyjaśnia nam dlaczego ma kompetencje by opisywać Windsorów. Dodatkowo problem jest taki, że – tej książki jest nie na temat, opisuje perypetie Windsorów, ich problemy i radości, ale nie z perspektywy królewskiej pary. Nie ma tytułowego Mój mąż i ja, razem, są rożne punkty widzenia, rzadko widzimy małżonków razem, czasami informacje się powtarzają i w końcu dowiemy się, że naprawdę się wspierają. Mamy więc dużo o Windsorach, ale… myślę, nic nowego. Chociaż może novum była informacja jakoby książę Karol urodził się przez cesarskie cięcie.
Nie sądźcie, że chce tę książkę zdyskredytować, czy zdeprecjonować, czytałam wiele, wiele dużo gorszych biografii, ale nawet w tym samym temacie czytałam też sporo lepszych i przy brakach tej, to rzuca się w oczy. Książka jest ilustrowana, niektóre fotografie są wzruszające i bardzo mi się podobają, ale moim zdaniem tekst powinien być bardziej dopracowany!
Katarzyna Mastalerczyk