Od czasu do czasu lubię zboczyć na orientalną ścieżkę i zachłysnąć się powietrzem nasyconym zapachem przeróżnych przypraw i ziół, których nazw zapewne nigdy nie poznam. Od czasu do czasu mam ochotę na historie z dalekich krajów, które wabią kolorami, zapachami i odmiennymi obyczajami… A zatem jak to jest z Baszą Smaku?
Zabierając się za tę powieść, w zasadnie nie nastawiałam się na nic konkretnego, ot coś innego niż zazwyczaj. Historia opisana na kartach tej książki mnie nie zawiodła, wręcz oczarowała swoją tajemniczą aurą i tą nieśpiesznością w jej snuciu, co niewątpliwie nadaje jej baśniowy charakter. Z baśniami jednak mam ten \”problem\”, że dobrze mi się przy nich zasypia… przy Baszy Smaku również odpływałam w słodki niebyt, dzięki czemu mogłam dłużej delektować się tą historią.
Po drodze zachwycałam się opisami miejsc, które moja wyobraźnia żywo interpretowała, tworząc w mojej głowie nieomal baśniowe widoki. Chłonęłam zapachy, którymi otaczał się główny bohater i prawie wzrokiem pożerałam dania, które wychodziły spod jego ręki. Wraz z Kucharzem poznawałam jaki wpływ na poszczególne składniki mają gwiazdy i ówczesna wiedza medyczna oraz poszukiwałam odpowiedniego pytania, które stałoby się kluczem do poznania sekretu Baszy Smaku.
Poznałam również smak miłości, który tworzy paletę smaków i odcieni niedających się ująć żadnymi słowami. Tęskniłam wraz z Kucharzem i wypatrywałam szansy na ponowne spotkanie z jego ukochaną (absolutnie do niej nie wzdychając).

Sayg?n Ersin ma niezwykle lekkie i przyjemne pióro. Czuć to wszystko na każdej stronie, w każdym zdaniu, słowie… Do tego plastyczność języka i sposób, w jaki bawi się słowem, zachwyca na każdej stronie, czyniąc tę historię przyjemną dla oczu, ale i duszy. Historia Kucharza wciąga bowiem od pierwszej strony i do samego końca trzyma w przyjemnym napięciu, co też wydarzy się dalej. Do tego w książce zachowana jest równowaga między dialogami a opisami, choć przeważają te drugie. I o ile opisy mnie zachwyciły, o tyle z dialogami miałam drobniusieńki problem, bo wydawały mi się trochę zbyt stonowane, tak jakby ktoś na siłę próbował przytłumić emocje, takie prawdziwe, żarliwe, wybuchowe.
Bohaterowie wykreowani przez Sayg?n Ersin tworzą uzupełniającą się całość. W teorii głównym bohaterem jest Kucharz, ja miałam jednak wrażenie, że nie ma głównej postaci, bo gdyby nie ci wszyscy ludzie dookoła młodego Baszy Smaku, powieść ta straciłaby bardzo dużo na swoim uroku. A wracając do samego Baszy, jak na wiek przystało, popełniał masę błędów, część nieświadomie, część świadomie… niemniej jak to uparcie podkreślał autor, młodość rządzi się swoimi prawami. I oczywiście nieważne jak się zaczyna, ważne, jak się kończy… a zakończenie, choć bardzo baśniowe, zachwyca i pozwala odłożyć książkę na bok ze spokojnym sercem.
Zatem jeśli macie ochotę na orientalną podróż po XVII-wiecznym Imperium Osmańskim, chcecie poznać sekret Baszy Smaku i chcecie delektować się cudownymi krajobrazami i zapachami, koniecznie sięgnijcie po tę książkę.
Gorąco polecam!
Michalina Foremska