Caryca Katarzyna II, najbardziej znana kobieta rządząca Rosją (choć nie pierwsza i nie ostatnia), to dziś symbol – bezwzględnych rządów, rozpusty, ale i postępu. Jako pierwsza wprowadziła do Rosji ideę szkoły dla dziewcząt, słynnego Instytutu Smolnego, dbała o kontakt z Europą, sprzyjała kulturalnemu i ekonomicznemu rozwojowi kraju i pokazała, że kobieta wcale nie jest gorszym władcą niż mężczyzna. Nic dziwnego, że jej pamiętniki cieszą się popularnością nawet po ponad dwóch stuleciach od jej rządów.
Nowe wydanie pamiętników carycy urzekło mnie skromną okładką w dobrze dobranych kolorach i twardą oprawą. W porównaniu z poprzednimi polskimi edycjami sprawiało na pierwszy rzut oka wrażenie bardziej dopracowanego. Czy faktycznie się takim okazało, to już inna historia.
Kto liczy na pikantne szczegóły z alkowy carycy, będzie musiał się obejść smakiem. Katarzyna w swoich pamiętnikach nie opisuje łóżkowych przymiotów kochanków, a ich samych szkicuje kilkoma co najwyżej zdaniami. Skupia się na opisie dworskiego życia i swoich uczuć, w tym również kolejnych trapiących ją chorób. Z przełomowych faktów godnym odnotowania jest to, że cesarzowa wprost przyznaje, iż to nie car był ojcem jej syna. Sam car pojawia się przed czytelnikiem w postaci dużego chłopca, wiecznie obrażonego na świat i żonę, i na to, że musi rządzić. Nic dziwnego, że caryca obaliła tak słabego i niechętnego do oporu męża. Katarzyna bowiem, dla odmiany, choć nie wychwala siebie samej, pokazuje się czytelnikom jako kobieta twarda, stanowcza, skora do nauki i mimo nieszczęśliwego małżeństwa, zawartego wbrew jej woli, gotowa walczyć o szczęśliwe życie. Wiele miejsca poświęca swoim damom dworu, trudnym relacjom z teściową, licznym gościom pałacu, ale też sprawom ekonomii, oświaty czy kultury. W jej pamiętnikach widać rękę wykształconej osoby, w dodatku dobrze władającej piórem – jeśli wierzyć historii zapisków carycy, kolejne wydania są poprawiane w bardzo nieznacznym stopniu. To ponoć w 90% – nie licząc, rzecz jasna, uwspółcześnionego zapisu – ten sam tekst, który widnieje w rękopisach przekazanych do druku przez Aleksandra Hercena.
Pamiętniki Katarzyny II w ciekawy i szeroki sposób ukazują codzienność rosyjskiego dworu w połowie XVIII wieku. Urywają się niestety, nim jeszcze Katarzyna obejmie władzę, lecz mimo to niosą wiele zakulisowych informacji i pogłębiają wiedzę o ówczesnej Rosji o nieoczekiwany aspekt. Do tego wydanie Zyska i s-ki szczyci się ładnym, pozbawionym widocznych wad przekładem. Brakuje mi natomiast czegoś innego – pamiętniki z epoki, zapiski postaci historycznych wydawane współcześnie nie mogą, a wręcz powinny być opatrzone notą edytorską i przypisami dotyczącymi fragmentów, które dzisiejszemu czytelnikowi wydadzą się niezrozumiałe lub które można opacznie zinterpretować. Tego brakuje. Ba, opracowania naukowego nie ma w ogóle, a jako autor pamiętników jest wpisany… Aleksander Hercen, który wprawdzie wydał je jako pierwszy, ale było to 160 lat temu!
Niestety, to ogromna wada tej publikacji, sprawiająca, że mam wrażenie, jakby Zysk skorzystał z faktu, iż prawa autorskie spadkobierców Hercena wygasły, więc tanim kosztem można wydać na nowo cieszące się popularnością pamiętniki kontrowersyjnej władczyni. Tyle że bez odpowiedniego opracowania będą one mieć wartość jedynie dla historyków zajmujących się epoką, nie dla przeciętnego odbiorcy, który nie zrozumie wagi niektórych sformułowań, pogubi się też w gąszczu postaci i wydarzeń. Brakuje też choćby indeksu imion czy posłowia, nie Hercena, a współczesnego specjalisty od epoki. Czyżby polski wydawca nie mógł znaleźć nikogo, kto zajmuje się dziejami Rosji w osiemnastym wieku?
Tak się podobnych książek nie wydaje.
Joanna Krystyna Radosz