Wyjątkowo brutalne zabójstwo pięknej studentki postawiło na nogi łódzką policję, która oddelegowała do postępowania najlepszych śledczych. Wśród nich wyjątkowo niedobraną parę policjantów: Tomasza Kawęckiego, alkoholika i Magdalenę Giętką, ciągle próbującą wywalczyć swoją pozycję w męskim gronie kolegów z pracy. A śledztwo nie było łatwe, wydawało się, że zabójca był wyjątkowo sprytny nie pozostawiając po sobie śladów i umykając uwadze sąsiadów zabitej. Choć szybko znalazło się kilku podejrzanych, Kawęcki był przekonany, że poszukują kogo innego i zaufał intuicji, podążając tropem sprzed kilku lat.
Krzysztof Domaradzki nie był subtelny. Pozwalał, by opisy szokowały czytelnika swoją brutalnością i bezpośredniością, budując przy tym szary obraz rzeczywistości, bardziej złej niż dobrej. Nawet miasto opisywane jego słowami stawało się ponurym miejscem, w którym próżno szukać zalet, jest za to całe mnóstwo wad: brzydoty, wandalizmu, miejsc, których powinno się unikać. Autor piętnował nie tylko otoczenie, pokazywał też wady społeczeństwa, błędy ludzi, które często krzywdziły niewinnych.
W ten ponury nurt brzydoty i zepsucia idealnie wpisywał się jeden z głównych bohaterów książki, Tomasz Kawęcki. Próbujący wytrzymać w trzeźwości choć kilka dni, podczas gdy każda godzina bez alkoholu zdawała się trwać wiecznie. Kawęcki był zaangażowany w śledztwo, choć nie w sposób, który odpowiadałby jego przełożonym. Zamiast regulaminom, wolał zaufać swojej intuicji, podążając za śladami, które inni uznali za nieistotne. To bohater z gatunku tych, których lubią pisarze kryminałów. Powiedzieć, ze miał problemy to za mało, prawdę bardziej oddałoby określenie jego samego jako problem. Zresztą autor postarał się także przy tworzeniu pozostałych wiodących postaci w powieści. Nie dało się ich łatwo sklasyfikowa, nie były jednowymiarowe, proste do moralnej oceny czy szybkiego podziału na dobrych i złych. Potrafiły pozytywnie zaskoczyć i mocno rozczarować swoim postępowaniem. Podobało mi się, że autor zachował realizm, nie robiąc na siłę z postaci herosów, pozwolił im mieć słabości i się mylić.
Dwutorowe śledztwo, oficjalne i to prowadzone dodatkowo przez Kawęckiego, okazało się żmudne i pełne fałszywych tropów. Szybko zmienił się wizerunek zamordowanej dziewczyny, pojawiali się kolejni podejrzani i kolejne potencjalne motywy, a akcja powieści znacznie przyśpieszyła. Choć na początku miałam trudność, by wciągnąć się w tę książkę, ostatecznie \”Detoks\” okazał się debiutem, któremu warto było poświęcić czas i który całkiem dobrze się czytało. Interesująca fabuła, bohater przy którym nie sposób się nudzić, mocne krwawe sceny i zaskakujące wydarzenia to elementy tej powieści, które zawsze cenię w książkach tego gatunku. I co bardzo mnie cieszy: zakończenie sugeruje, że autor nie powiedział jeszcze ostatniego zdania, że możemy spodziewać się kolejnej części tej historii.
Jagoda Miśkiewicz-Kura