Od jakiegoś czasu rynki wydawnicze na całym świecie zalewają publikacje dotyczące życia w zgodzie z naturą, nawołujące do zdrowego żywienia i wykorzystywania do przyrządzania posiłków wszystkiego, wliczając w to obierki, czy też wracają leksykony ziół wzbogacone o mniej lub bardziej ciekawe historyjki i przepisy na różne mieszaniny i specyfiki. Trend ten wywołany jest zwiększająca się liczbą mieszkańców miast, którzy uciekają od natury, zamieniając ją na betonową dżunglę, która na pozór daje im to, czego chcą…
Florence Williams w swojej publikacji przypomina o tym, że kontakt z naturą potrafi być lekarstwem na wiele przypadłości. Oczywiście przesiadywanie w lesie, czy na łące nie wyleczy raka, zapalenia płuc, czy astmy, niemniej z niektórymi sprawami radzi sobie całkiem dobrze, by nie powiedzieć, że rewelacyjnie.
Autorka zwraca uwagę na to, że brak kontaktu z naturą ma wpływ na nasze zmysły – węch, słuch i wzrok. Kontakt z przyrodą pozwala nam je wyostrzyć, a co za tym idzie, poprawić je. Czy wiedzieliście, że bardzo mała ekspozycja na światło słoneczne powoduje krótkowzroczność? Zapewne nie, a cierpi na nią znaczna część populacji Japończyków, którzy większość czasu spędzają w biurach i domach.
Środowisko miejsce przytępia nasze zmysły, co przekłada się na ograniczenia w postrzeganiu i smakowaniu otaczającego nas świata, jednak pobyt na łonie natury pozwala na ich regenerację. I nie mam tu na myśli pięciominutowego spaceru po parku – to dobry start, potrzebna jest jednak dłuższa i przede wszystkim systematyczna \”ekspozycja\” na naturę, by móc zauważyć poprawę.
Autorka zwraca również uwagę, że dłuższe przebywanie z przyrodą pozwala na regenerację psychiczną, pozwala się wyciszyć, obniżając w ten sposób odczuwanie stresu, czy ciśnienie tętnicze. Człowiek czuje się wypoczęty, odprężony i przyjaźniej nastawiony do życia. Dotlenienie organizmu i równowaga psychiczna sprzyja również kreatywności. Według badań, do których nawiązuje autorka, natura sprzyja myśleniu i pomysłowości, bowiem osoby, które \”zażywają\” natury intensywniej pobudzają mózg do pracy, przez są dużo wydajniejsi w stosunku do kolegów, którzy z naturą są na bakier.
Natura jest najlepszym terapeutą na świecie. W tej publikacji Florence Williams ukazuje pozytywny wpływ natury na osoby zmagające się z zespołem stresu pourazowego (PTSD) oraz ADHD. Według przytoczonych badań i programów terapeutycznych, w przypadku AHDH i PTSD natura pozwala zmniejszyć niektóre symptomy i ułatwić tym samym życie i odnajdywanie się w społeczeństwie. Jednak w przypadku zespołu stresu pourazowego nie w każdym przypadku działa, co udowodnił program, w którym udział brały kobiety, które były na froncie.
Autorka zwraca uwagę na naukę w sprzyjających okolicznościach przyrody, co ma znaczący wpływ na przyswajanie wiedzy i radzenie sobie ze stresem. Według przytoczonych przez autorkę badań i obserwacji, dużo lepsze wyniki [nauczania], w ogóle, osiągają dzieci, które na co dzień mają kontakt z naturą, niżeli te, które \”skazane są\” na oglądanie szarych ścian i budynków.
Nie jestem fanką literatury faktu, do jakiej została zaliczona ta publikacja, niemniej jestem za tym, by propagować treści, które przypominają o tym, że to z otaczającego świata powinniśmy czerpać pełnymi garściami, by zachować w życiu równowagę. Finowie twierdzą, że wystarczy 5 godzin miesięcznie pośród natury, Japończycy raczą się \”leśnymi kąpielami\”, odkrywając japońskie lasy na wycieczkach survivalowych, by odzyskać wewnętrzna równowagę i spokój. Drzewa, szum liści, zapach ziemi po deszczu, trel ptaków, szum płynącej wody, olejki eteryczne, które wydzielają rośliny, to wszystko składa się na ogromną całość, która jest lekarstwem XXI w. i wszędobylskiego pośpiechu i szarości, która pochlania ludzi z dnia na dzień coraz bardziej… Spróbujmy zatem i my odnaleźć radość w spacerze po parku, lesie… rodzinnym pikniku pośród łąk. Wróćmy do korzeni i pozwólmy sobie na odzyskanie wewnętrznej równowagi.
Michalina Foremska