Współcześnie wielką popularnością cieszą się powieści kryminalne. Trend ten nie ominął również literatury dziecięcej i ukazują się coraz to nowsze pozycje dla młodszych czytelników oparte o zagadki nieomal kryminalne. Prym wiodą tu – podobnie jak w przypadku dzieł tego gatunku dla dorosłych – skandynawowie. Tak też i książka o której napiszę kilka słów, wyszła spod pióra ludzi z północy Europy. Jorn Lier Horst i Hans Jorgen Sandnes swoją ?Operację Zjawa? napisali z myślą o młodych wielbicielach tajemnic i niewytłumaczalnych zjawisk.
Książeczka nie jest obszerna, składa się z kilku krótkich rozdziałów obficie zilustrowanych. Same rysunki – choć dzieciaki się ze mną pewnie nie zgodzą – nie zachwycają. Są ładne, przystępne ale mało oryginalne. Podoba mi się natomiast praktyka drukowania map na wewnętrznych stronach okładki – łatwiej jest sobie wyobrazić co mogli w toku akcji z określonych punktów dostrzec bohaterowie opowieści.
Książka opowiada o starym domu, w którym – jak wieść gminna niesie – straszy. Niektórzy z mieszkańców miasteczka nawet mieli okazję na własne oczy zobaczyć ducha w oknach nawiedzonego domu. Tu jednak pojawia się dwoje przyjaciół, Tiril i Oliver, którzy mają bardziej racjonalne podejście do świata i postanawiają zbadać sprawę nim dadzą się przekonać fantastycznym doniesieniom przestraszonych dorosłych. Tak sprytne dzieciaki wpadają na trop pewnej intrygi.
Historia opisana w \”Operacji Zjawa\” jest ciekawa, nieletni detektywi mają dużo pomysłów na odkrycie prawdziwej natury zjawisk zaobserwowanych w nawiedzonym domu i dają inspirujący przykład twórczej inwencji w wykorzystywaniu nabytej wiedzy. Dzieciaki polegają w swoim dochodzeniu na zdolności dedukcji, znajomości działania urządzeń i właściwościach przedmiotów i zjawisk. To całkiem zgrabnie obmyślana fabuła. I przyjemna. Myślę, że warta uwagi.
Iwona Ladzińska