Ten tytuł jest dość przewrotny. Jednocześnie jest i nie jest jak wszystkie poradniki w tym stylu. Czego się spodziewałam? Przede wszystkim garści porad pogrupowanych według rozdziałów. Sądziłam, że otrzymam zbiór złotych myśli oraz ich krótkie omówienie. Tymczasem okazało się, że pomysł autora jest raczej prosty i kręci się wokół tytułowego sloganu. Autor zachęca nas do tego, byśmy odpuścili wiele spraw i w zasadzie na tym ogranicza się jego przekaz.
O czym więc jeszcze pisze? Jak we wszystkich książkach tego typu i w tej znajdziemy sporą porcję autopromocji. Autor zachęca nas w ten sposób do swoich innych tytułów, ale też opowiada o sobie. I paradoksalnie ten aspekt mi się podobał. Czemu? Ponieważ autor nie bał się pokazać od słabej strony, mówi o lękach, problemach i niedoskonałościach stosowanej metody. Nie namawia nas do popadania w skrajności, ale rozsądnie podchodzi do wyzwań stawianych przez życie.
Ciekawe jest również to, że odwołuje się do większości promowanych obecnie trendów np. bycia uważnym, i interpretuje je na swój sposób. Część z nich krytykuje, część prezentuje od innej strony. I przede wszystkim pokazuje na sobie skutki. To trochę jak reklama odchudzania. Zawsze chcemy zobaczyć zrzucie kilogramy. Pod tym względem autor zaspokaja naszą ciekawość. Mówi, jak się czuł idąc z nurtem, a jakie efekty osiągnął odrzucając modne zasady.
Niemniej cały czas miałam wrażenie, że książka została napisana dość chaotycznie. Tematy zmieniały się znienacka, a myśli nie zawsze były powiązane. Moje zastrzeżenia budził też podział na rozdziały. Nie zawsze tytuł dobrze oddawał jego treść. Dodatkowo czasem kolejny rozdział stanowił bezpośrednią kontynuację myśli rozpoczętej w poprzednim i nie wnosił nic nowego.
Kolejną rzeczą jest to, że niektóre kwestie były niepotrzebnie powtarzane. W książce wielokrotnie dowiadujemy się podobnych informacji na temat medytacji. Lepiej by się sprawdziło, gdyby autor omówił to zagadnienie jednorazowo i zamknął całość w ramach jednego rozdziału, zamiast cały czas wracać do tego samego. Zabrakło też konkretnych i twardych dowodów. Spodziewałam się większej liczby faktów na temat stresu, statystyk, może jakich informacji medycznych? Niestety autor posługuje się raczej ogólnikami.
Jak oceniam książkę, która zachęca do wyluzowania? Całkiem pozytywnie. Może nie okazała się przełomem w moim życiu, ale bez wątpienia skłoniła mnie do kilku ważnych myśli. Lubię sięgać po poradniki, które wprawiają mnie w dobry nastrój i nienachalnie zachęcają do zmian. Tak było w tym przypadku, dlatego pomimo kilku niedociągnięć nie żałuję, że ją przeczytałam.