Czasami życie wystawia nas na próby, które ciężko udźwignąć. Każdy spotkany przez nas człowiek zostawia w nas ślad i nakreśla kierunek, którym podążymy. Być może czyjeś zachowanie będzie dla ciebie niczym podmuch i tylko nieznacznie zmieni trajektorie twej drogi. Być może to jedno muśnięcie odznaczy się bardziej niż mocny kopniak od życia i stracisz cząstkę siebie, nawet o tym nie wiedząc.
Pożądanie jest wtedy, gdy chcesz, aby jakaś osoba sprawiła, by było ci dobrze. Miłość jest wtedy, kiedy chcesz sprawić, by innej osobie było dobrze.
Emilia Le Blanc to córka służących pracujących u rodziny Spencerów. Od zawsze w jej życiu istniał chamski, arogancki i niebezpieczny Baron. Nikt nie pozazdrościłby jej zainteresowania, jakim obdarzał ją syn pracodawców jej rodziców. Dziewczyna musiała przeżywać wiele nieprzyjemnych sytuacji, które w końcu zmusiły ją do wyjazdu z miasteczka. Spokój jednak nie trwa wiecznie, a nienawiść karmiona latami może nie wystarczyć, gdy do jej życia ponownie wkroczy On. Kim, jest Baron, a właściwie Brutal? Ta ksywka idealnie pasująca do właściciela. Bogaty i arogancki dupek, który miał w życiu wszystko poza miłością. Nie szanuje nikogo, ale to Emilia stała się jego celem. Czy po latach ich relacje się zmienią? Czy ten facet od lat żyjący w przeświadczeniu, że wszystko mu się należy, potrafi kochać?
Już dawno książka nie wywołała we mnie tylu skrajnych emocji, co Intryga. Długo zbierałam się, by opisać swoje wrażenia po lekturze. Targały mną sprzeczności i problem z oceną powieści. Skąd te problemy?
Intryga to świetnie napisana i dobrze wykreowana historia, która ma spory defekt, a mianowicie postać głównego bohatera. Jego zachowanie było straszne, najbardziej drażniło oczywiście, to jak traktował Emilię. Nie ważne czy dziesięć lat wstecz, gdy miał pusto we łbie, bo był młody, czy po latach, gdy teoretycznie powinno coś tam być, jego zachowanie było przerysowane, ale… No właśnie jest, ale, jakbym nie czepiała się zachowania, to pasuje ono do całości i choć sama osobiście nie wierzę, że z tak ogromnej nienawiści wciąż karmionej chamstwem i brakiem szacunku mogła zrodzić się zdrowa relacja, to całość pasuje i z każdym kolejnym elementem układanki staje się realna.
Babcia powiedziała mi kiedyś, że miłość i nienawiść to te same uczucia, tylko doświadcza się ich w różnych okolicznościach. Namiętność ta sama. Ból ten sam. A to dziwne uczucie, jakby rozpierało Ci pierś od środka? Takie samo.
Ot taka sobie zagwozdka, powodująca ból głowy. Skupiając się na pozytywach, książkę pochłonęłam w kilka godzin, wertując strony w poszukiwaniu zwrotu akcji, który przekona mnie do samego Brutala. Książka w nieoczekiwany sposób mną zawładnęła i pomimo mojej niechęci do Barona, to Emilii kibicowałam z całych sił. Jej postawa i wrodzona dobroć są niczym jaśniejący punkt, który przyćmiewa tego buca obok. Mimo skrajnych odczuć kreacja bohaterów jest na wysokim poziomie. Bohaterowie przyciągają, wkurzają i rozczulają, niosąc za sobą emocje, których podczas lektury nie zabraknie. Świetny styl w połączeniu z ciekawą i dopracowaną historią to kilka godzin pełnych irytacji, miłości i niekiedy śmiechu.
Choć książka ta sprawiła, że podzieliłam się na dwoje, nie mogąc zdecydować czy bardziej kocham, czy nienawidzę, chętnie ją polecam waszej ocenie. Sprawdźcie, co was przekona bardziej cała historia czy niechęć do głównego bohatera. Wiem, że czytelników podzieli ten tytuł na dwie grupy. Ja nie zaliczam się do żadnej z nich, bo choć rozumiem w jakimś stopniu zachowanie Brutala, to nie jestem w stanie go zaakceptować, jednak wiem, że nie można z góry zakładać niczego, a miłość jest zołzą, która ma za nic nasze poglądy i oczekiwania.
Trudne życie to takie, w którym człowiek napotyka przeszkody i wyzwania, ale jest otoczony ludźmi, których kocha i na których mu zależy.
A złe życie to puste życie. Takie, które niekoniecznie jest trudne i wymagające, ale zdecydowanie pozbawione bliskich ludzi.
Gwarantuje, że emocji nie zabraknie, a styl jest lekki i przyjemny z nutką mroku i wcale nie świętym grzesznikiem w tle.
Marta Daft