Maria Dąbrowska miała niegdyś poprosić jednego ze swoich biografów, by ją nieco \”odpoczciwił\”. W odpowiedzi na ten apel, lata później Iwona Kienzler napisała swoją \”Prowokatorkę\”. Książka napisana jest w duchu skandalu – na tym zresztą bazuje większość dzieł autorki. Ukazuje ona biografię Marii Dąbrowskiej w zarysie, akcentując mocniej pikantne i kontrowersyjne zagadnienia w jej życiu. Najlepiej poznajemy tu pisarkę w sferze jej seksualności. Autorka wchodzi w najintymniejsze zakątki pożycia Dąbrowskiej cytując erotyczne fragmenty listów Mariana Dąbrowskiego do żony czy dociekając charakteru jej związków z innymi mężczyznami i kobietami. Iwona Kienzler pochyla się również nad trudnym charakterem Dąbrowskiej, jej egocentryzmem, uprzedzeniami, nie stroni od przytaczania jej opinii politycznych.
Książka nie prezentuje wielu nowych informacji na temat Marii Dąbrowskiej, skupia natomiast w jednym miejscu te najbardziej intrygujące. Ktoś, kto przeczytał dzienniki pisarki ? obficie tu zresztą cytowane – większość zawartych w książce faktów już zna. Autorka jednak przy okazji opisywania niektórych wydarzeń, stara się wyjaśnić ówczesną sytuację historyczną, polityczną lub społeczną, wskazuje na pewne uwarunkowania osobiste Dąbrowskiej, czy też kreśli życiorysy ważniejszych w życiu pisarki postaci. Nie zawsze czyni to zręcznie, czasem zanadto upraszcza, popełnia błędy – jak choćby przemianowując Zbigniewa Herberta na Zygmunta. \”Prowokatorka\” nie jest jednak dziełem naukowym a raczej rozrywkowym, toteż wymagania wobec niego są nieco mniej rygorystyczne. Zwłaszcza, że błędów jest tu niewiele.
\”Prowokatorka\” nie zachwyca językiem. Jest napisana poprawnie, ale bez pasji i językowego wirtuozerstwa, wciąga natomiast materią na jakiej została oparta – ciekawska ludzka natura jakoś tak ma, że ciągnie nas czasem do poznawania żywotów bliźnich od strony nieoficjalnej, wstydliwej wręcz. Toteż \”Prowokatorkę\” czyta się lekko, acz z poczuciem pewnego niedostatku. Brak tu przede wszystkim klimatu, umiejętnego wprowadzenia czytelnika w opisywaną rzeczywistość. Nie uświadczymy tu przyjemności obcowania z pięknem polszczyzny czy nadzwyczajnego czaru opowieści. Jest to lekka lektura dla ciekawskich.
Iwona Ladzińska