Reportaże krajoznawcze kojarzą mi się z książkami kolorowymi, z feerią barw rodem z niemieckiej telewizji lat 90. Pod ożywczym drzewa cieniem, książka wydana nakładem Wydawnictwa Iskry, nie krzyczałaby z półki, wzorem innych przewodników, wydana tak jak większość książek tego wydawnictwa. Większy format, obwoluta, szlachetna prostota, obiecuje nie sensację, nie tylko kolorowe opakowanie, ale wartościową treść. Dla mnie cała tematyka jest novum, mieszkam daleko od Warszawy, dla mnie Mazowsze to Warszawa, wizyty w stolicy to przede wszystkim obskakiwanie takich sztandarowych miejsc, nikt się nie zapuszcza na mazowiecką prowincję, a po lekturze tej książki mam ochoty wskoczyć w pociąg, z plecakiem i objechać, Urle, Konstancin, Anin… i nie tylko. Książka dla miłośników miejsc nietypowych.
Lechosław Herz zabiera nas w podróż po zielonym Mazowszu, bo ten region to nie tylko aglomeracja, wielkie miasto, smog i pęd w stolicy, to także peryferia, z zielonymi lasami, to Puszcza Kampinowska, Bielany, na które w drugi dzień Zielonych Świątek wyprawa była obowiązkowa, to Liwiec, który płynie leniwie, albo Świder z tymi świdermajerami. Nie wiem, czy słyszeliście o tym stylu w architekturze, ja się dowiedziałam parę lat temu, gdy koleżanka opowiadała o swoich wycieczkach i jak zobaczyłam te perełki, takie typowo letniskowe, po których widać lata, ale mające niezaprzeczalny klimat. Ta mazowiecka prowincja to wielcy Polacy, Sendlerowa, Tuwim, Iwaszkiewicz. Książka wzbogacona jest o fotografie, które pozwalają się lepiej wczuć w klimat. Gorąco polecam!!
Nie wiem dlaczego ta książka tyle u mnie przeleżała, jest wspaniała, czuć z niej miłość do przyrody, potrzebę odpoczynku w cieniu wielkich drzew. Oczywiście, że ja o tych miejscowościach słyszałam, bo Konstancin, bo Urle, bo to wszystko jest jakaś historia, ale nigdy nie przyglądałam się im z bliska, gdy planowałam wizytę na Mazowszu, to jakoś zawsze myślałam, że w Warszawie tyle rzeczy jeszcze jest do zobaczenia, a przecież Mazowsze to nie tylko stolica i wiem, że to brzmi banalnie, ale ta książka otworzyła mi oczy i tchnęła we mnie głód zwiedzania, już sobie wyobrażam, jak tam musi być pięknie, teraz gdy żółkną liście.
Nie mogę nie wspomnieć o pięknym stylu autora, czuć pasję i miłość. Nie jest to pierwsza jego książka i wiem, że poprzednie też chcę przeczytać. Naprawdę, jeśli szukacie dobrej, porządnie napisanej książki to po tę sięgnijcie obowiązkowo!!
Katarzyna Mastalerczyk