\”Pierwsze słowo\” to zbiór jedenastu opowiadań spod pióra Marty Kisiel, pieszczotliwie zwanej przez swoich czytelników \”Ałtorką\”\’. Książka swoją premierę miała siedemnastego października bieżącego roku, a ukazała się oczywiście nakładem wydawnictwa Uroboros.
W zbiorze pojawia się pięć nowych tekstów, a sześć pozostałych miało już swoją premierę w różnych mediach czy antologiach. Zarówno tematyka, jak i gatunki opowiadań są niezwykle zróżnicowane. Przykładowo pierwszy tytuł \”Rozmowa dyskwalifikacyjna\” to zabawny i bardzo trafny tekst o urzędnikach i rozmowach o pracę. Mimo że wplecione są w niego elementy fantastyki, to jednak wciąż pozostaje aktualny również w realnym świecie. Za to tytułowe \”Pierwsze słowo\”, a zarazem ostatnie z opowiadań, to historia nieszczęśliwej kobiety, z którą Siła Wyższa (i nie tylko) postanowiła się bardzo brzydko zabawić. Tekst jest oczywiście dobry (jak na Martę Kisiel przystało), ale ze względu na fabułę bardzo nie przypadł mi do gustu.
W zbiorze opowiadań z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie, a już na pewno miłośnicy \”Dożywocia\” będą zachwyceni. Z przyjemnością wróciłam do dobrze mi znanych postaci i przypomniałam sobie przeczytaną już wcześniej \”Szaławiłę\”. Ze względu jednak na różnorodność, nie wszystkie opowiadania będą dla każdego. Osobiście nie cierpię powieści grozy, a wiele tekstów z \”Pierwszego słowa\” można było podciągnąć pod ten właśnie gatunek. Twierdzę więc, że do każdego teksu przydałoby się króciutkie słowo wstępu, żeby każdy mógł sam zdecydować – czytać czy nie czytać.
Ałtorka ma dar postrzegania świata z niezwykłą wnikliwością. Potrafi doszukać się różnych absurdów i szarości, a potem wyolbrzymić je w swoich tekstach. Czasami ma się ochotę uciec gdzieś daleko i nigdy nie wracać do miejsca, w którym przyszło nam żyć. Potem jednak wracamy do postaci Licha czy Krakersa i wszystko znów zaczyna nabierać sensu, a ponury dzień rozjaśniają małe, acz śliczne światełka.
Co ciekawe i rzadko spotykanie, wszystkie opowiadania w zbiorze są na jednakowym, naprawdę wysokim poziomie. Pisarka wyraźnie dba o swoje dzieła i nie dopuszcza, by jakiś gorszy półprodukt opuścił jej dom. To naprawdę godne podziwu, bo przecież każdemu czasem zdarza się jakieś potknięcie.
Podsumowując: \”Pierwsze słowo\” to chyba jedyna książka spod pióra Marty Kisiel, której nie poleciłabym dosłownie każdemu. W wielu przypadkach musiałabym wyciąć niektóre strony i odrobinę pomniejszyć zbiór. Nie zmienia to jednak faktu, że nawet bardzo wybredni, zapatrzeni w tylko i wyłącznie jeden gatunek literacki czytelnicy i tak znają w antologii coś dla siebie. No i oczywiście dla samego opowiadania \”Dożywocie\” naprawdę warto tu zajrzeć.
Wiktoria Aleksandrowicz