Autyzm to dziwna przypadłość – chowa człowieka za niewidzialną ścianą innego pojmowania, odczuwania, niekompatybilności sposobów komunikacji. Dziwaczność odmienna wewnętrznie od innych dziwaczności a jednak podobna na zewnątrz, stąd długo czekać musiała na swoją identyfikację. Po raz pierwszy nazwany i scharakteryzowany problem autyzmu został na początku lat czterdziestych. Dziś mamy poradnie dla osób z autyzmem, liczne publikacje popularnonaukowe i poradniki dla opiekunów, fundacje, terapie, sprzęt wspomagający rehabilitację. To wszystko – pomijając nawet fakt problemów z dostępnością do tych wspaniałości – to zapewne niewiele w świetle faktu, że nic z tych rzeczy nie jest w stanie wyleczyć autyzmu, a jedynie czasem nieco ograniczyć jego skutki. Mimo postępu medycyny wciąż nie mamy \”magicznej pigułki\” na autyzm. Niemniej patrząc wstecz, na udokumentowaną historię osób z tą przypadłością sprzed nie tak wielu lat, krok jaki zrobiła ludzkość w dziedzinie jakości życia osób z autyzmem, musiał być wykonany w butach siedmiomilowych. Historię tego kroku, niemal co do milimetra opisali John Donvan i Caren Zucker w książce \”Według innego klucza. Opowieść o autyzmie\”.
Udokumentowana biografia autyzmu rozpoczyna się w latach trzydziestych ubiegłego wieku, gdy w Stanach Zjednoczonych Ameryki lekarz psychiatra Leo Kanner poznał kilkuletniego Donalda Tripletta. Kanner po obserwacji chłopca i kilku innych dzieci o podobnych problemach, zdefiniował zbiór objawów charakterystycznych dla autyzmu. Niemniej dramat tu się nie kończy, gdyż metody badań i próby tłumaczenia autyzmu oziębłością matek zdecydowanie nie sprzyjały pomocy komukolwiek. Donvan i Zucker wszystkie te trudności, potknięcia i drobne sukcesy opisują z podziwu godną szczegółowością. W ich opowieści momentami pojawiają się wątki jak ze swoistej rewolucji, w której rej wiodą rodzice walczący, ale i upadający, poddający się. Ogromna część przedstawionej historii to lata naciskania na rzetelność badań, humanitarną terapię, ale też lata walki o podstawowe prawa dla ludzi inaczej komunikujących się ze światem.
Opowieść o autyzmie jest okazją do przedstawienia sytuacji chorych umysłowo lub osób za takie uważanych, niejednokrotnie zdrowych intelektualnie, jednak wykazujących zaburzenia ze spektrum autyzmu. Są to historie tym straszniejsze, że ofiarami są tu dzieci – zarówno te z czasów jeszcze przed \”odkryciem\” autyzmu, jak i lata po tym. Jest to obraz jak z horroru, a autorzy \”Według innego klucza\” nie szczędzą czytelnikowi przerażających faktów. Dzieci porzucane dobrowolnie lub pod przymusem w szpitalach psychiatrycznych, o których nikt o zdrowych zmysłach nie może czytać ze spokojem; drastyczne metody zapobiegania agresji i autoagresji u młodych pacjentów, eksperymenty psychologiczne nie szczędzące dzieciom tortur fizycznych i psychicznych, brak perspektyw na normalne życie w jakimkolwiek aspekcie. To nie jest lekka historia, to straszna historia, ale dużo uświadamia, a jeszcze więcej daje do myślenia.
Autorzy pisząc swoją książkę unikali nagromadzenia języka fachowego, skupili się na właściwym przedstawieniu faktów i poszczególnych opowieści. A opowieści jest tu wiele, jak i wielu bohaterów – autystyków, ich rodzin, lekarzy, badaczy, nauczycieli, polityków, aktorów zaangażowanych w sprawę. To zbiór losów tragicznych, smutnych ale też takich, które dają pewną nadzieję. Trudno wobec tematu stwierdzić, że to przyjemna lektura, na pewno jednak świetnie napisana i niezwykle potrzebna. To lekkie uchylenie drzwi do świata ludzi inaczej funkcjonujących, ale też do pewnego wycinka historii człowieczeństwa. Obudowana na faktach, przypadkach, nawet pewnej fabule – to opowieść nie tylko o dziwnej przypadłości ale i o ludziach, których w jakikolwiek sposób ta przypadłość dotknęła. Rzetelna, dobrze napisana, niezwykle ciekawa, czasem budująca ale i wstrząsająca.
Iwona Ladzińska