Kiedy tylko zobaczyłam zapowiedź książki z nazwiskiem Eco na okładce, chciałam ją przeczytać, z ciekawości, bo kojarzę go jako autora wzbudzającego zachwyt, a którego twórczość znam raczej kiepsko. Nawet za bardzo nie czytałam opisu, po prostu się napaliłam. Okazało się, że W co wierzy ten, kto nie wierzy? to książka epistolarna, wznowienie korespondencji ukazującej się publicznie pomiędzy Eco a kardynałem Carlo Marią Martinim, nazywanym kardynałem dialogu. Listy te mają być dialogiem pomiędzy laikiem a człowiekiem, który swoje życie oparł na wierze w Boga, gdy słyszymy taką zapowiedź, spodziewamy się raczej awantury, niż wyważonej rozmowy, okazuje się jednak, że można rozmawiać z szacunkiem i empatią, można opierać się na tych samych źródłach i dochodzić do innych wniosków, ale i przeciwnie wychodząc ze skrajnie różnych punktów dochodzić do podobnego wniosku. Niezwykle inspirująca, ale i wymagająca lektura.
Te niespełna dziewięćdziesiąt stron tekstu to rozmowa na cztery zasadnicze tematy, okraszone dygresjami, podyktowanych ciekawością drugiego człowieka i jego światopoglądu. Zużyłam kilkanaście kolorowych karteczek, by zaznaczyć co ciekawsze fragmenty, o których chciałabym na spokojnie pomyśleć, a nie mogę ich w całości przytoczyć, bo nie godzi się aż tak przekopiowywać tekstu. Listy zawierają rozważania na temat celu życia, postrzegania Apokalipsy, nadziei i jej roli, autorzy wchodzą również w temat początku życia, a właściwie w założeniu miała być to próba określenie tego początku. Mamy również temat dotyczący płci, kobiety i mężczyzny i kapłaństwa kobiet, w ogóle miejsca kobiet w nauczaniu Kościoła. A na koniec to chyba wisienka na torcie, czyli rozmowa o źródle etyki, zasad moralnych u człowieka niewierzącego w Boga, po części odnajdziemy tu fragment z preambuły polskiej Konstytucji, w której znajdziemy fragment o ludziach, którzy z wiary w Boga wywodzą pewne uniwersalne wartości oraz o tych, którzy uznanie tych wartości wywodzą z innych źródeł. Czy da się nas sprowadzić do wspólnego mianownika, gdy różnimy się tak bardzo? Chociaż różnice widać wyraźniej, czasami trzeba skupić wzrok na tym, co nas łączy. Zresztą w tej książce znalazłam wiele ważnych stwierdzeń, które powinno się przywrócić nawet w dyskursie publicznym, który za często zalewa nas nienawiścią.
W co wierzy ten, kto nie wierzy? to książka, która pomimo niewielkiej objętości zachwyca. Nie tylko pokazuje wyraźnie pewne sprawy, potrzebę dialogu, ale pokazuje jak to zrobić, przede wszystkim zacznijmy od wyjaśnienia, co rozumiemy poprzez najważniejsze pojęcia, czasami konflikt wynika nie z niemożności dojścia do porozumienia, ale z tego, że jak to mówią na wsi ja o niebie ty o chlebie, rozmawiamy o dwóch zupełnie innych rzeczach, zjawiskach a spór bierze się z nieporozumienia. Po takim wyjaśnieniu oczywiście różnica poglądów może trwać nadal, ale zawsze fundamentem musi być szacunek dla interlokutora, nie można narzucać komuś swojego poglądu, bo tak każe mi religia, świetny jest ten fragment o gwałcie na swobodzie wyznania, o stanowisku Jana Pawła II na temat tolerancji. Ta książka pokazuje, że o różnicach można w zgodzie rozmawiać, bez wyzwisk a z cytowaniem źródeł, refleksją, ciekawością drugiego człowieka z innym światopoglądem i te różnice w światopoglądzie nie muszą dzielić, bo różne pochodzenie, inne wyznanie nie muszą sprawiać, że nie dojdziemy do porozumienia, możemy patrzeć inaczej, ale zobaczymy to samo, jak chociażby prymat godności osoby ludzkiej.
Książka nie jest taka łatwa i niewymagająca, autorzy są erudytami, cytują w oryginale łacinę, odwołują się do dzieł kultury niegdyś powszechnie znanych osobom wykształconym, które dziś nie są aż takie popularne, bo ośmielę się wysunąć tezę, że po łacinie mało kto czyta św. Augustyna, czy św. Tomasza. Lektura po prostu wymaga skupienia i uwagi, jeśli nie władacie łaciną, przyda się słownik i Internet, a i tak niektóre zwroty będą dosyć hermetyczne, ale nie warto się zrażać, warto się zapoznać z treścią tej książki!
Katarzyna Mastalerczyk