Zastanawialiście się kiedyś, co by się stało, gdyby nagle pozamykano sklepy, w których do tej pory zaopatrywaliście się w warzywa, owoce, zioła i tak dalej? Co by się stało, gdyby nagle zniknęło to, co do tej pory wydawało się czymś oczywistym i pewnym? I nagle zostaliście skazani albo na śmierć głodową, albo… sięgnięcie po rośliny. Dzikie. W ogóle Wam nieznane. Myślicie, że bylibyście w stanie poradzić sobie w świecie, w którym pożywić można się tym, co znajdzie się na polu, łącze, czy w lesie, a nie na sklepowej półce?
Trochę straszna wizja. Jeśli nie bardzo. Abstrahując jednak od tak brutalnej wizji, zastanawialiście się czasem nad tym, czy z żołędzi można zrobić kawę albo, czy liście drzew są jadalne, tudzież które rośliny nadają się na napary, zupy albo sałatki? Okazuje się bowiem, co nieliczni pewnie wiedzą, że wiele roślin, które spotykamy na co dzień podczas spacerów po lesie, parku, łące, a także w ogrodach jest nie tylko jadalnych, ale także bardzo smacznych i wieki temu było spożywane przez naszych przodków.
Dzika kuchnia to połączenie zielnika i książki kucharskiej z niewielką ilością felietonów Łukasza Łuczaja oraz dziesiątek zdjęć i rycin. Autor omawia w swojej publikacji przeszło dwieście dzikich roślin jadalnych Polski.
Łukasz Łuczaj w przystępny dla czytelnika sposób omawia każdą z roślin, uwzględniając okres zbiorów, informacje o tym, gdzie konkretnie szukać poszczególnych gatunków, które z części rośliny są jadalne, substancje czynne i właściwości farmakologiczne, tradycyjne sposoby wykorzystania rośliny oraz ciekawostki dotyczące danej rośliny lub inne sposoby jej wykorzystania. Przy niektórych roślinach autor przytacza nazwy ludowe, i tak na przykład jedną z ludowych nazw róży jest babidupa, poziomki sunica, skrzypu koński ogon… itd. Niektóre z nich posiadają kilka (lub więcej) nazw regionalnych.
W przypadku niektórych roślin Łukasz Łuczaj zwraca uwagę na to, by nie pomylić jadalnych gatunków z trującymi (np. wykę można pomylić z tojadem [trujący], niecierpek z naparstnicą purpurową [trująca], tatarak z kosaćcem żółtym [trujący]) albo zwrócić uwagę na to, czy roślina, którą zbieramy to faktycznie ta, o której myślimy, a nie podobna, niemniej również jadalna, tyle że smakująca zupełnie inaczej.
W Dzikiej kuchni Łukasza Łuczaja znajdziecie także kilkaset przepisów z omawianymi przez autora roślinami jadalnymi. Na każdą z nich przypadają minimum dwa przepisy. Być może, któryś z nich zainspiruje Was do skorzystania z tego, co oferuje ogród, las, czy łąka. Grunt, by nie zbierać roślin przy drogach, wszak nikt nie ma ochoty na doładowanie organizmu metalami ciężkimi.
W publikacji tej znajdziecie również \”8 przykazań zbieracza\”, na które warto zwrócić uwagę, jeśli myśli się o zajęciu się wyszukiwaniem roślin jadalnych. Łukasz Łuczaj omawia skład roślin, wyróżniając części jadalne (kłącza, liście, owoce itd.) oraz podpowiada jak zbierać i przyrządzać zebrane rośliny. Niektóre z nich potrzebują bowiem pewnej obróbki, by być lepiej przyswajalne przez organizm, inne lepiej smakują, gdy zostaną poddane obróbce, a z innymi można poeksperymentować.
Na samym końcu znajdziecie również kalendarz, w którym autor przedstawia czas zbiorów dzikich roślin.
Podsumowując: Dzika kuchnia to szalenie ciekawa publikacja, która zachwyci tych, chcą posiąść wiedzę o roślinach i ich zastosowaniu. Cudowne zdjęcia i ryciny, przejrzysty informacje, podpowiedzi i wskazówki, czy można chcieć czegoś więcej? A gdyby jednak nastały takie czasy, gdy na półkach sklepowych nie będzie nic i powrót na łono natury okaże się jedynym sposobem na przeżycie, wiedza z tej książki z pewnością się przyda. Ale! Chciałabym również poznać tę niebezpieczną stronę roślin, być może Łukasz Łuczaj opublikuje książkę o roślinach trujących i grzybach jadalnych i tych niejadalnych.
Gorąco polecam!
Więcej zdjęć TUTAJ.
Michalina Foremska